Temat poruszył niedawno prezes Izby Domów Maklerskich Waldemar Markiewicz.
– Crowdfunding udziałowy jest jednym z elementów finansowania społecznego i jako taki stanowi marginalny fragment rynku. Nie uważam, że może stać się „game changerem” na rynku. Co więcej, z powodu braku obwarowań i ograniczeń, jakie są na rynku regulowanym, ryzyko oszustw jest spore. Kiedy mała spółka wchodzi na tradycyjny, regulowany rynek, to istnieje duża liczba przepisów, którym musi się podporządkować. W przypadku crowdinvestingu nie ma zaś prawie wcale odpowiedzialności i są dość niskie bariery regulacyjne. Powinny być tutaj równe reguły gry – wyjaśnia „Parkietowi” prezes IDM Waldemar Markiewicz.
Jednak zdaniem ekspertów z rynku start-upów crowdfunding ma znaczący potencjał rozwoju, w którego uwolnieniu pomoże nadchodząca ustawa, dzięki której m.in. inwestorzy będą mogli sprzedawać akcje w ramach tablicy ogłoszeń, zwiększy się limit emisji do 5 mln euro i pojawi się możliwość pozyskiwania funduszy za granicą. Stosunkowo nowa metoda finansowania nie zyska jednak popularności bez udanych giełdowych debiutów spółek, które wyrosły z crowdinwestingu.