W środę na rynku długu było już znacznie spokojniej niż w kilku poprzednich dniach, jednak rentowności dalej rosły (ceny spadały). Rynek nieco ożywił się po południu, po tym, jak na jedynej w tym miesiącu aukcji NBP odkupił papiery za jedynie 578 mln zł.
Oprocentowanie papierów dziesięcioletnich sięgało po południu już 2,70 proc., w porównaniu z 2,68 proc. na zamknięciu we wtorek.
Co ciekawe, rentowności obligacji jednorocznych przekroczyły już 1 proc. Przypomnijmy, że za nami jednak kilka dni dynamicznych zwyżek rentowności, będących echem zeszłotygodniowej decyzji RPP o podwyżce stóp procentowych oraz – zdaniem analityków i zarządzających – niejasnym stanowiskiem NBP co do kształtu strategii monetarnej w przyszłości.
Zarządzający i analitycy dość surowo oceniają komunikację NBP, co rodzi niepewność na rynku obligacji. Inwestorzy spodziewają się wzrostu stóp do ponad 2 proc. w ciągu roku. Rynek oczywiście liczył się z podwyżką stóp procentowych, jednak na podstawie dotychczasowego stanowiska NBP zakładano, że dojdzie do nich w listopadzie bądź w I kwartale przyszłego roku.
– Podwyżka stóp procentowych była dla rynku sporym zaskoczeniem – nie co do zasady, tylko co do terminu. Każdy raczej brał ją pod uwagę, ale od listopada i może nie w takim mocnym ruchu jednorazowo – komentuje Tomasz Mrysz, członek zarządu Ipopemy TFI. – To, co obecnie dzieje się na rynku długu, można podsumować: wiarygodność buduje się latami, a traci w jeden dzień – komentuje Grzegorz Dobek, zarządzający BNP Paribas TFI. – Po ostatniej decyzji NBP rynek stracił wiarę we wcześniejsze deklaracje, iż inflacja jest przejściowa i pod kontrolą. We wtorek na koniec dnia rynek wyceniał wzrost stopy NBP w perspektywie 12 miesięcy do 2,25 proc., tj. najwyższego poziomu od siedmiu lat – zauważa. – Krew się leje, a przeważnie w takich momentach pojawiają się dosyć dobre okazje rynkowe – przyznaje zarządzający BNP Paribas TFI.