Prognozy dla innych członków Unii Europejskiej są nieubłagane, wszystkie 26 pozostałych państw odnotuje deficyt powyżej wymaganych przez Komisję Europejską 3 proc. PKB.
Z najnowszego monitora konwergencji nominalnej opublikowanego przez polski resort finansów (bazuje na danych Komisji Europejskiej i MFW) wynika, że sytuacja niewiele się zmieni także w 2011 roku – tylko Estonia i Szwecja zdołają poprawić swoje wyniki na tyle, że spełnią to jedno z najważniejszych kryteriów z Maastricht, osiągając poziom deficytu równy 3 proc. w pierwszym i 2,7 proc. PKB w drugim przypadku. Oznacza to, że część krajów nie spełni wymagań KE. Nakazuje ona np. Grecji i Malcie obniżenie deficytu do 3 proc. już w tym roku, a Węgrom, Rumunii oraz Litwie w 2011 roku.
Nie lepiej wygląda też sytuacja, jeśli spojrzymy na zadłużenie krajów. Tylko w przypadku 14 państw rządy zdołają w tym roku utrzymać dług poniżej pułapu 60 proc. w relacji do PKB. Niestety, w przyszłym roku sytuacja, zamiast się poprawić, ulegnie pogorszeniu. Tylko Bułgarii, Danii i Węgrom uda się nieznacznie obniżyć poziom długu, przy czym pierwsze dwa państwa i tak nie mają problemu z nadmiernym zadłużeniem, bo pozostaje ono niewielkie. Wszystkie pozostałe kraje zadłużą się w 2011 roku jeszcze bardziej – wśród nich znajdzie się Polska, która – według prognoz KE – osiągnie poziom 61,3 proc. w relacji długu do PKB. Rekordzista – Irlandia, zwiększy je aż o 13,3 punktu procentowego w relacji do PKB. Tak więc w 2011 roku już tylko 11 członków wspólnoty będzie spełniało kryterium długu.
Pytanie, jak w tej sytuacji postąpi Bruksela, która oczekuje powrotu do bezpiecznych poziomów w 2012 r., a w większości przypadków najpóźniej do 2013 roku (tylko wyspiarzom przesunięto ten termin na 2014 rok).
– Komisja Europejska będzie miała twardy orzech do zgryzienia – twierdzi Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Bank. Do tej pory wydawała rekomendacje i dany kraj w większym lub mniejszym stopniu się do nich stosował. Teraz w ciągu najbliższych dwóch lat przed większością członków UE nie będzie perspektyw do poprawy sytuacji. Trudno więc oczekiwać, że będą one w stanie spełnić oczekiwania Brukseli i trwale naprawić finanse publiczne.