Komisja Nadzoru Finansowego zapoznała się wczoraj z kolejnymi dokumentami złożonymi przez instytucje, które chcą koniecznie mieć bank. Nie wydała jednak żadnej decyzji, a sprawą licencji na Bank Oszczędnościowo-Kredytowy zajmie się znów na posiedzeniu 5 lutego. Z naszych informacji wynika, że nie należy raczej liczyć na zakończenie tej ostatniej sprawy już za trzy tygodnie. KNF prawdopodobnie poczeka z wydaniem decyzji w sprawie bankowej licencji na rozwiązanie kwestii nadzoru nad wszystkimi spółdzielczymi kasami oszczędnościowo-kredytowymi (SKOK). Bardzo możliwe jest to, że kasy trafią wreszcie pod skrzydła Komisji Nadzoru Finansowego. Dziś żaden z państwowych urzędów ich nie kontroluje, jak to się dzieje w przypadku np. banków czy ubezpieczycieli.
O zgodę na prowadzenie banku starają się wspólnie Krajowa Spółdzielcza Kasa Oszczędnościowo-Kredytowa, Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych i Towarzystwo Ubezpieczeń na Życie Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych. Po co im bank? Głównie po to, żeby nie korzystać z usług innych banków i nie płacić im wysokich prowizji. Lepiej mieć we własnej grupie bank, który umożliwi tanie rozliczenia. Same kasy miałyby też obowiązkowo z tym bankiem współpracować.
Przeciwni takiej inicjatywie byli szefowie niektórych lokalnych kas, np. Marek Rosiński, prezes kasy z Wrześni. Nie chciał banku, bo twierdził, że będzie on dla niego poważną konkurencją.
Analizowanie wniosku z prośbą o licencję bankową, które trwa już ponad trzy lata, to swoisty rekord na polskim rynku. Zdarzało się w przeszłości, że niektóre instytucje też tak długo czekały na zgodę, ale postępowanie przedłużało się wyłącznie z ich winy, np. zawieszały je lub przerywały.
Dlaczego więc Krajowa SKOK i jej dwie inne spółki tak długo czekają? Ani przedstawiciele Komisji Nadzoru Bankowego, ani Komisji Nadzoru Finansowego (która przejęła obowiązki tej pierwszej 1 stycznia 2008 r.) nie wypowiadają się na ten temat, tłumacząc, że „postępowanie jest w toku”.