– To dobry wynik, ale nie ma w tym nic zaskakującego – uważa wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska. – Bieżące dochody były dobre, a wydatki ograniczano do najpilniejszych. Ostateczny wynik poznamy jednak za kilka dni, kiedy spłyną do nas wszystkie dane z poszczególnych resortów i instytucji.
Zdaniem wiceminister nadwyżka wynika głównie z wysokich wpływów z podatku od towarów i usług oraz podatków dochodowych. W grudniu Polacy dużo wydawali na przedświąteczne zakupy – nie ma się więc co dziwić, że dochody z VAT są wysokie. Także zarobki i premie wypłacane na koniec roku nie należały do najniższych, co wpłynęło na wyższe wpływy z PIT.
– Przypominam też, że tegoroczny budżet został uchwalony dopiero pod koniec stycznia, poszczególne resorty i instytucje publiczne nie mogły więc jeszcze swobodnie dysponować swoimi pieniędzmi i ograniczały się do finansowania bieżącego funkcjonowania – wyjaśnia Suchocka-Roguska.
Już w lutym jednak sytuacja ulegnie zmianie: wydatki przyspieszą, dochody zaś mogą nie być już tak wysokie. Poza tym, jak podkreśla wiceminister, zaczną się rozliczenia podatkowe za ubiegły rok i wypłaty podwójnej ulgi prorodzinnej. Zwroty, jak prognozuje resort finansów, mają sięgnąć 7,1 mld zł, dlatego w kolejnych miesiącach raczej nie ma już co liczyć na nadwyżkę w kasie państwa.
W całym roku jednak dochody sektora finansów publicznych mają być wyższe od zaplanowanych o 5 mld zł. – Szacujemy, że w związku z tym całoroczny deficyt państwa nie przekroczy 24 mld zł, zamiast zaplanowanych 27,1 mld zł – uważa Suchocka-Roguska.