Sytuacja budżetowa po I kwartale roku jest bardzo dobra – zapewnia wiceminister finansów Katarzyna Zajdel-Kurowska. – Wyższe były wpłaty z podatków od firm, a wydatki szły gorzej, bo przetargi się opóźniały. Trudno jednak powiedzieć, jak będzie wyglądała końcówka roku. Po marcu nadwyżka w budżecie wynosi według wstępnych szacunków 2,5 – 3 mld zł. Wyższe wpływy do państwowej kasy, a co za tym idzie – niższy deficyt, oznaczają, że państwo nie będzie musiało pożyczyć tylu pieniędzy, ile zaplanowało. Dzięki temu wolniej będzie wzrastał nasz dług. Wiceminister przyznała, że spodziewa się w całym 2008 r. niższego deficytu niż planowane 27,1 mld zł. Wpłyną na to m.in. większe dochody z akcyzy i VAT, które zapewni utrzymująca się wysoka inflacja. – Zakładamy, że całoroczna inflacja zamiast planowanych wcześniej 2,3 proc. osiągnie 3,5 – 4 proc. – wyjaśniła Zajdel-Kurowska.

511,4 mld zł - tyle pod koniec ubiegłego roku wyniosło zadłużenie sektora finansów publicznych

Na razie nie wiadomo, o ile mniej pożyczy państwo. W budżecie założono, że całoroczne potrzeby pożyczkowe sięgną 44,8 mld zł. W 2007 r. planowano, że wyniosą one 44,6 mld zł, a ostatecznie było to ok. 34 mld zł netto.

– Trzeba jednak pamiętać, że w 2007 r. wzrost gospodarczy był o 2 punkty procentowe wyższy, niż zapisano w budżecie – mówi wiceminister. – W tym roku powtórki sukcesu nie będzie, wzrost sięgnie 5,5 proc. PKB.Jeśli potrzeby pożyczkowe okażą się niższe od planu, Ministerstwo Finansów planuje wydłużyć zapadalność emitowanego długu.

Sceptycznie ewentualne obniżenie potrzeb pożyczkowych państwa ocenia główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu Janusz Jankowiak. – Wpłaty z CIT były wprawdzie wyższe w pierwszym kwartale roku o 7 mld zł od zaplanowanych, ale musimy pamiętać, że niemal natychmiast ta nadwyżka zostanie skonsumowana przez dubeltową ulgę prorodzinną – wyjaśnił. – Poza tym nieco gorzej idą wpłaty z podatków pośrednich i PIT. Jankowiak dodał, że w pierwszym kwartale tego roku zbieramy owoce bardzo dobrego poprzedniego roku. O tym, jaka będzie końcówka, zadecydują wpływy z prywatyzacji, a te uzależnione są od koniunktury na giełdzie. – Jak dotąd nie jest ona najlepsza – podsumował ekonomista.