Rz: Szef KNF Stanisław Kluza zaapelował do banków, by zostawiły sobie jak największą część zysków za 2007 rok i w ten sposób zasiliły swoje kapitały. Czy to oznacza, że banków nie stać na płacenie dywidendy?
Krzysztof Pietraszkiewicz: Dywidendę powinny wypłacać w swoim dobrze pojętym interesie wszystkie instytucje prowadzące działalność nastawioną na osiąganie zysków. Jeśli tego nie będą robić, mogą się od nich odwrócić inwestorzy. Dodatkowo trzeba pamiętać, że w akcje polskich banków kilkanaście miliardów złotych zainwestowały otwarte fundusze emerytalne. W tej sytuacji pytanie, czy banki stać na płacenie dywidendy, jest też pytaniem do nas, przyszłych emerytów: czy oczekujemy, że nasze zainwestowane kapitały powinny przynosić zwrot? Jednak jest i druga strona medalu. Banki muszą, tak jak zresztą czynią od lat, budować swoje fundusze własne, bo bez tego utraciłyby zdolność do zwiększania wartości udzielanych kredytów. Możliwą wielkość akcji kredytowej można oszacować, mnożąc przez 10 wartość funduszy własnych banku. To bardzo uproszczone obliczenie, ale pokazuje skalę możliwego finansowania. Rosnące potrzeby kredytowe polskiej gospodarki wymagają budowania potencjału sektora.
Banki giełdowe poinformowały już wstępnie, jakie dywidendy zamierzają wypłacić w tym roku. Czy widzi pan wśród nich takie, które są dla inwestorów zbyt hojne i mogą przez to mieć trudności ze spełnieniem zaostrzonych wymogów kapitałowych?
Takiej obawy nie ma, jestem przekonany, że polskie banki postępują bardzo rozważnie i odpowiedzialnie, a poziom kapitałów jest wystarczający. Od roku 1993 fundusze własne polskich banków wzrosły z 3,4 mld zł do ponad 61 mld na koniec 2007 r. To wystarczająco wysoki poziom, by spełnić wymogi regulacyjne, ale też, by uznać polski sektor bankowy za bardzo stabilny i bezpieczny. Także odsetek zagrożonych kredytów osiągnął najniższy w historii poziom około 5 procent. Wśród kredytów dla gospodarstw domowych ten wskaźnik wynosi 3,3 proc., a w segmencie kredytów na cele mieszkaniowe – 1,5 proc.
Jakości portfela kredytów hipotecznych mogą jednak zagrozić rosnące stopy procentowe.