Bank Rosji odebrał wczoraj licencję istniejącemu od 1994 r. komercyjnemu bankowi JunitBank (kapitał własny 200 mln rubli). JunitBank stracił płynność. Zarząd i rada nadzorcza zostały zawieszone, wstrzymano wszelkie operacje. Bank był objęty krajowym systemem ubezpieczenia wkładów. Państwo gwarantuje pełny zwrot depozytów dla osób fizycznych do 700 tys. rubli (26,7 tys. dol). Nie wiadomo jednak, jak długo to potrwa.
Wśród specjalistów mówi się o możliwej nacjonalizacji rosyjskich banków. – To, co się dzieje w rosyjskim sektorze bankowym, niczym się nie różni od tego, co się dzieje na świecie. Pomoc państwa jest bankom prywatnym potrzebna. Taką rolę pełnią państwowe banki. A że przy okazji robią dobry interes, bo tanio kupują, to jest przecież biznes – ocenia dla ”Rz” Walerij Piwień, naczelnik oddziału analiz rynkowych Finansowej Kompanii Otkrytie w Moskwie.
W środę we władanie Gazpromu za symboliczną cenę przeszedł Sobinbank, 40. bank rosyjski pod względem kapitału własnego (7,4 mld rubli). Według ”Forbesa” kontrolował go oligarcha Siergiej Kirilenko (majątek ok. 1 mld dol.) – Po wybuchu kryzysu klienci zlikwidowali tam depozyty na ponad 4 mld rubli – tłumaczy Piwień. Wcześniej przez państwowe banki przejęte zostały dwa mniejsze banki prywatne: KIT Finans i Swiaz-bank.
Sytuacja w bankowości coraz silniej rzutuje na rosyjską giełdę i rynek pracy. Wczoraj na giełdach gwałtownie traciła większość spółek, w tym największe: Łukoil (-17 proc.), Gazprom (-14 proc.), Sbierbank (-8 proc.). Indeksy RTS i MICEX poszły w dół po 10 proc. Pracę tracą bankowcy. Codziennie do Internetu trafia ponad 100 ogłoszeń finansistów poszukujących pracy.
Prezydent Dmitrij Miedwiediew wezwał rząd do szybkich działań. Premier Władimir Putin zapowiedział, że od poniedziałku rząd będzie skupować rosyjskie akcje i obligacje z ograniczeniem: na jedną spółkę ok. 5 proc. Wyda na to 175 mld rubli (6,7 mld dol.).