Zdaniem profesora Stanisława Gomułki, głównego ekonomisty BCC, istnieje duże ryzyko przekroczenia progu 60 proc. – Mamy ogromny wzrost deficytów na świecie – w USA do ponad 12 proc., w Wielkiej Brytanii do ponad 14 proc. – wymienia ekonomista. – To wymusi wzrost rentowności tamtejszych papierów, a w ślad za tym wzrośnie też rentowność naszych obligacji. Efekt będzie taki, że koszty obsługi długu będą wyższe.
[wyimek]0,8 proc. PKB o tyle może być niższy deficyt, jeśli rząd zrealizuje cięcia wydatków i przeprowadzi reformy[/wyimek]
Gomułka wylicza, że jeśli w USA rentowność skoczy do 6 proc., to dla nas oznacza to konieczność podniesienia oprocentowania do 9 proc. Przy takim scenariuszu prognozy Komisji Europejskiej, która szacuje wzrost naszego długu w przyszłym roku do poziomu 59,7 proc. PKB, wydają się bardzo prawdopodobne.
– Jednak przy podjęciu jakichkolwiek działań ograniczających przyrastanie długu wcale nie musi do tego dojść – zastrzega ekonomista BCC.
Analityk międzynarodowej agencji ratingowej Moody’s Investors Service Kenneth Orchard podkreśla, że prognozy Komisji Europejskiej nie uwzględniają ewentualnych przyszłych działań rządu w kierunku obniżenia deficytu fiskalnego. – Istnieje ryzyko wynikające z niepodejmowania dalszych reform fiskalnych i strukturalnych – uważa analityk. – Jeżeli rząd nadal będzie unikać reform gospodarczych i fiskalnych, może to ewentualnie prowadzić do spadku możliwości finansowych rządu i presji na obniżenie ratingu.