South Stream przyspiesza?

W obecności premierów Rosji i Włoch Władimira Putina i Silvio Berlusconiego zawarto w piątek w Soczi „kluczowe” – jak to określiła Moskwa – porozumienia w sprawie realizacji projektu gazociągu South Stream, którym gaz z Rosji ma popłynąć na południe Europy

Publikacja: 16.05.2009 02:25

Rosyjski Gazprom i włoski koncern Eni podpisały drugi aneks do listu intencyjnego z 2007 r., dotyczącego budowy gazociągu. Według agencji Interfax dokument przewiduje m.in. dwukrotne zwiększenie przepustowości morskiego odcinka rury.

– Ten projekt to bardzo ważny krok dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego – mówił w Soczi Berlusconi. – Budując gazociąg za miliardy dolarów wiążemy się z odbiorcą, co zapewnia stabilność sytuacji energetycznej – przekonywał z kolei Putin.

Gazprom podpisał też w Soczi porozumienia z serbskim Srbijagas, bułgarskim Bulgarian Energy Holding (BEH) i greckim DESFA o powołaniu spółek joint venture, które zajmą się budową lądowych odcinków South Stream. Trasa gazociągu ma przebiegać po dnie Morza Czarnego do Bułgarii, gdzie podzieli się na dwie nitki: przez Serbię i Węgry do Austrii oraz przez Grecję do Włoch.

– Spotkanie w Soczi nie jest odpowiedzią na rozmowy w Pradze dotyczące budowy gazociągu Nabucco – zarzeka się strona rosyjska. Jednak eksperci widzą bezpośredni związek między aktywizacją Rosji w sprawie południowej trasy, a ożywieniem, które można zaobserwować wokół konkurencyjnego projektu – gazociągu Nabucco – który omijając Rosję miałby przesyłać do Europy gaz z regionu kaspijskiego. – Moskwa chce trochę zaczarować opinię publiczną, ale na razie to wojna przy mikrofonach – przekonuje „Rz” rosyjski ekspert ds. energetycznych Michaił Krutichin.

Nie ulega wątpliwości, że wbrew temu, co twierdzi Moskwa, to właśnie rosnące zaangażowanie Unii Europejskiej w projekt gazociągu Nabucco zmusza Rosję do zwarcia szyków i demonstracji „sukcesów”.

Informacyjnie szarżował w piątek także Gazprom. W rosyjskich media pojawiła się cała seria anonimowych komentarzy ze strony koncernu. – Budowa rurociągów Nord Stream i South Stream wcale nie zagraża bezpieczeństwu energetycznemu w Europie – zapewniały źródła. Ponadto rozmówcy rosyjskich agencji stwierdzili, że Nabucco nie jest dla Rosjan żadnym problemem; ocenili, że za europejskim projektem stoją „siły polityczne zza oceanu” oraz zapewnili, że gazociąg South Stream będzie gotowy do 2016 roku.

– To jest myślenie życzeniowe, które ma sprawiać wrażenie faktów – ocenia Michaił Krutichin. – Nie dajmy się zwariować – mówi. – Co to za dokumenty? One jeszcze nic nie przesądzają. To jest jakiś demonstracyjny krok, ale o prawdziwym starcie projektu można będzie mówić w chwili, kiedy zostanie podpisana decyzja o inwestycji – dodaje, podkreślając, że na razie nie ma nawet zgody wszystkich państw tranzytowych. – Rura przez Morze Czarne ma biec przez strefę ekonomiczną Ukrainy, która nie dała na to zgody – przypomina ekspert.

Moskwa, która oficjalnie „nie ma nic przeciwko Nabucco”, ostentacyjnie pokazuje UE, że jest skuteczniejsza w realizacji swoich projektów i – przede wszystkim – ma dostęp do surowca, którego nie mają jej rywale. – Zanim włoży się miliardy dolarów w rurę i zakopie ją w ziemi, trzeba mieć jasność, skąd weźmie się dla niej gaz – mówił w piątek Putin.

Jak na razie gotowość dostarczania gazu dla Nabucco zadeklarowało Baku, ale Unii nie udało się uzyskać wiążącej deklaracji od żadnego z dostawców z Azji Centralnej. Co więcej, rosyjski premier z pewnością nie omieszka wykorzystać sobotniego spotkania z premierem Turcji Recepem Erdoganem, by zniechęcić go do planów zaangażowania w Nabucco. Na 25 czerwca zaplanowano w Ankarze podpisanie międzyrządowej umowy w sprawie tego projektu między UE, Turcją i Azerbejdżanem.

Dalekie od fazy realizacji są na razie oba projekty. Jednak zdaniem Krutichina, nawet jeśli budowa Południowego Potoku zacznie się szybciej, Europa nie powinna rezygnować z Nabucco. – To jedyna szansa na realną dywersyfikację. Moskwa mówi o dywersyfikacji tras, a nie dostawców. I niezależnie od tego, co mówi Silvio Berlusconi, w Europie mają świadomość, że to są dwie różne rzeczy – wskazuje Krutichin.

Rosyjski Gazprom i włoski koncern Eni podpisały drugi aneks do listu intencyjnego z 2007 r., dotyczącego budowy gazociągu. Według agencji Interfax dokument przewiduje m.in. dwukrotne zwiększenie przepustowości morskiego odcinka rury.

– Ten projekt to bardzo ważny krok dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego – mówił w Soczi Berlusconi. – Budując gazociąg za miliardy dolarów wiążemy się z odbiorcą, co zapewnia stabilność sytuacji energetycznej – przekonywał z kolei Putin.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem