- W tej chwili najbardziej zaawansowana jest prywatyzacja uzdrowiska w Ustce. Negocjacje z potencjalnym inwestorem, spółką Hotel Lubicz z Ustki przebiegają pomyślnie i jest szansa, że w listopadzie tego roku może dojść do podpisania umowy - mówi "Rz" wiceminister skarbu Joanna Schmid.
Z informacji "Rz" wynika, że inwestorowi do wynegocjowania pozostały jeszcze elementy pakietu socjalnego z przedstawicielami pracowników. - Gdyby udało się zakończyć te rozmowy pozytywnie, uzdrowisko po przejściu w prywatne ręce nadal świadczyłoby usługi hotelarskie i lecznicze, ale chcielibyśmy rozbudować też zakres usług odnowy biologicznej w oparciu o tamtejsze wody termalne i borowiny - mówi "Rz" Henryk de Lubicz-Szeliski, prezes kosmetycznej firmy Pierre Rene, która składała ofertę w konsorcjum z Hotelem Lubicz (obie mają wspólnego właściciela). - Niewykluczone również, że Pierre Rene wykorzystywałoby te składniki do produkcji kosmetyków.
Jeśli związkom zawodowym uda się porozumieć z inwestorem, a ten dobije targu ze skarbem państwa, będzie to druga w historii prywatyzacja polskiego uzdrowiska. Pierwsze i jedyne sprywatyzowane uzdrowisko - Nałęczów - zostało sprzedane ponad siedem lat temu. Pozostałe resort skarbu dzielił już kilkakrotnie na grupy: przeznaczone na sprzedaż i takie, które miały docelowo zostać państwowe i rozwijać się dzięki środkom ze sprzedaży pozostałych. Ostatni podział - sprzed roku - zakłada, że Ministerstwo Skarbu wstrzyma się z upłynnieniem tylko siedmiu uzdrowisk. Prywatyzacja pięciu pierwszych miała zakończyć się w pierwszej połowie 2009 r., kolejnych czternastu - w 2010 r.
Jeszcze trzy lata temu zainteresowanie uzdrowiskami deklarowały firmy z krajów Zatoki Perskiej, jak Kuwejt czy Arabia Saudyjska. Dziś wśród potencjalnych inwestorów dominują firmy polskie: wspomniany Hotel Lubicz, Centermed, Remes, GMV Carint Investment czy STP Investment z Bochni, do niedawna udziałowiec Stalproduktu (który złożył oferty na cztery uzdrowiska). Tylko uzdrowiskiem w Kamieniu Pomorskim interesuje się niemiecki Baltic Parc.
- Niestety, w czterech uzdrowiskach przeznaczonych do sprzedaży w pierwszej kolejności, prace przebiegają wolniej niż założyliśmy w harmonogramie prywatyzacji, głównie z powodu niewielkiego zainteresowania ze strony inwestorów. W niektórych uzdrowiskach musieliśmy uruchomić proces prywatyzacji po raz drugi. Tak było np. w Kamieniu Pomorskim - gdzie pojawiły się dwie oferty wstępne, ale ostatecznie żaden z chętnych nie złożył oferty wiążącej - przyznaje Joanna Schmid. - Być może potencjalni inwestorzy liczą, że będzie je można kupić za niższą cenę, ale MSP nie będzie ich sprzedawać poniżej wycen. W odniesieniu do niektórych uzdrowisk, jak np. Rabka, Konstancin czy Iwonicz proces prywatyzacji opóźniają roszczenia reprywatyzacyjne. Spółki, które wytypowaliśmy do sprzedaży w pierwszej kolejności, są najmniejsze i nie występują w nich tego typu problemy - mówi Joanna Schmid.