W ostatnich pięciu latach w polskich domach zaszła prawdziwa technologiczna rewolucja. W efekcie ze sklepowych półek na zawsze zniknęły kineskopowe telewizory czy kasety. Powszechne stały się natomiast np. odtwarzacze MP3, a ceny dostępu do Internetu spadły kilkakrotnie.
Niestety, podobne zmiany nie dotyczą przytłaczającej większości rodzimych firm – wynika z najnowszego raportu Głównego Urzędu Statystycznego „Społeczeństwo informacyjne w Polsce”. Dane są alarmujące. Mimo że wśród Polaków jest 16 mln internautów, to stronę w sieci ma mniej niż dwie trzecie przedsiębiorstw. Zaledwie 7 proc. firmowych witryn umożliwia zamówienie towarów online, a na większości stron zamieszczone są tylko podstawowe informacje (adres, telefon, krótki opis działalności). Elektroniczne faktury też są ewenementem – wystawia je zaledwie ok. 5 proc. firm.
Pracodawcy nie wykorzystują na co dzień nowoczesnych technologii i nie wymagają ich znajomości od pracowników. Efekt? Tylko 46 proc. Polaków potrafi na pulpicie komputera skopiować cyfrowy plik. To jedna z podstawowych umiejętności w posługiwaniu się pecetem. Jeszcze mniej naszych rodaków radzi sobie z arkuszami kalkulacyjnymi – np. z Excelem. Dostęp do komputera podłączonego do sieci ma w pracy tylko 33 proc. zatrudnionych.
– Sądzę, że pozostałe 67 proc. to głównie pracownicy produkcyjni, niesiedzący przy biurku z komputerem osobistym – komentuje Jacek Murawski, prezes Microsoft Polska.
Okazuje się, że więcej zatrudnionych zajmuje się produkcją sprzętu, a nie korzystaniem z niego. Polskie montownie takich producentów, jak Dell czy Sharp, stworzyły w ostatnich latach tysiące miejsc pracy. Dzięki temu, mimo innowacyjnej zapaści w naszych firmach, rośnie eksport technologii. W 2009 r. był wart 35,8 mld zł, o 10 mld zł więcej niż rok wcześniej. Ponad 90 proc. sprzętu wyjeżdżającego z Polski to komputery i sprzęt RTV.