Szybciej od Polski rozwijają się już Estonia i Szwecja, a trzeci kwartał 2010 roku na minusie zakończyły tylko trzy kraje wspólnoty. Ekonomiści coraz częściej twierdzą, że nie wykorzystaliśmy swej szansy ucieczki do przodu, a plany rządu dotyczące 2011 roku jeszcze bardziej pod tym względem rozczarowują.

W ocenie Lewiatana w 2010 roku polskie PKB wzrosło prawdopodobnie o 3,7-3,8 proc. - Podstawą tego wzrostu była konsumpcja oraz odbudowa zapasów przez przedsiębiorstwa - uważa Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekonomista Lewiatana. Konsumpcja przyspieszała w kolejnych kwartałach 2010 r. – z 2,2 proc. w 1. kwartale, do 3,5 proc. w 3. kwartale. To efekt wolnego, ale stałego wzrostu zatrudnienia oraz wynagrodzeń (w listopadzie zatrudnienie w przedsiębiorstwach zatrudniających 10 i więcej osób było o 116 tys. osób wyższe niż w listopadzie 2009 roku, a przeciętne wynagrodzenie było wyższe o 3,6 proc.w ujęciu rocznym).

Niestety cały czas jeszcze do ofensywy inwestycyjnej nie przystąpiły firmy - po dziewięciu miesiącach 2010 roku wartość inwestycji firm była niższa o 10,6 proc. w relacji do trzech kwartałów 2009 roku. Negatywnie na wzrost PKB wpływał też eksport netto – mimo wysokiej dynamiki eksportu, w drugiej połowie roku import bardzo istotnie przyspieszył, dając ujemny wkład do PKB. Starczewska podkreśla, że ponad 70 proc. PKB wytwarzane jest bezpośrednio przez przedsiębiorstwa. Dlatego to, co dzieje się w firmach jest kluczowe dla wzrostu polskiej gospodarki. A tu nie było spektakularnych przyspieszeń. - Prognozujemy, że przychody firm wzrosły w ubiegłym roku o 5 proc., a koszty – o 4,4 proc. - mówi ekonomista. - Po latach 2004-2008, gdy dynamika przychodów wynosiła co roku średnio powyżej 10 proc., to słaby wynik.

Ponad 20 proc. przedsiębiorstw nie zdołało wypracować dodatniego wyniku finansowego.