W 2010 r. zarejestrowanych było 3,9 mln firm – wynika z danych GUS. W porównaniu z ub.r. przybyło 167,1 tys. przedsiębiorstw, co oznacza wzrost o 4,5 proc. Tak dużej dynamiki nie było widać od lat.
Co ciekawe, wzrosła zarówno liczba osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą, które płacą PIT (o 4,4 proc.), jak i innych przedsiębiorstw (o 4,3 proc.). Nie wszystkie podmioty w rejestrach GUS prowadzą działalność, ale także inne dane potwierdzają, że od kilkunastu miesięcy rośnie przedsiębiorczość Polaków. Jak wynika z informacji ZUS, w 2010 r. składki płaciło 2,14 mln podmiotów – o 220 tys. więcej niż pod koniec 2008 r. Większość z nich to mikrofirmy tworzone przez jedną osobę. W 2010 r. przybyło ok.75 tys. samozatrudnionych w porównaniu z 2009 r., a w porównaniu z 2008 – 180 tys.
– Tak jak dwa lata temu powstawanie nowych firm wynikało głównie z tego, że duże przedsiębiorstwa restrukturyzowały się i korzystały z outsourcingu, tak teraz przyczyną tego zjawiska jest ożywienie gospodarcze – uważa Adam Ambrozik, ekspert Pracodawców RP. – Nauczyliśmy się efektywnie korzystać ze wsparcia unijnego, więc otwieranie biznesu nie musi oznaczać zapożyczania się.
– Dotacje na prowadzenie własnej działalności gospodarczej w przeważającym stopniu przyczyniły się do takiego wysypu przedsiębiorczości w 2010 r. – przyznaje Agnieszka Lange-Olszewska z Kujawsko-Pomorskiej Organizacji Pracodawców Lewiatan. Osoby fizyczne mogą się ubiegać o dotacje do 40 tys. zł z funduszy UE, a z Funduszu Pracy – do 19 tys. zł. – Ale widać też ożywienie w innych sektorach. W ubiegłym roku sporo osób odchodziło z etatu, zakładając własne spółki, wierząc, że uda im się w ten sposób lepiej zrealizować swoje ambicje – dodaje Lange-Olszewska.
W zeszłym roku urzędy pracy przeznaczyły ponad 1,3 mld zł na pomoc dla bezrobotnych, którzy chcieli założyć firmy. Dało to efekt w postaci prawie 77 tys. nowych podmiotów. W tym roku urzędy mogą dostać na ten cel tylko nieco ponad 200 mln zł. Z kolei 1,5 mld zł na rozpoczęcie własnej działalności przekazała UE. W niektórych regionach kraju (np. woj. opolskim, lubuskim czy podkarpackim) pieniądze skończyły się już w II połowie 2010 r.