Premier i ministrowie pożyczyli pieniądze z banków na zakup mieszkań, domów, aut i remonty. Być może ich długi są niższe niż deklarowane, ale nie wszyscy pokazują stan zadłużenia na koniec roku – w rocznych zeznaniach informują tylko o kwocie zaciągniętych zobowiązań.
Gdyby jednak przyszło im spłacić wszystkie pożyczki, nie byłoby problemu: ponad 40 mln zł według naszych szacunków wart jest majątek członków rządu. Oczywiście nie jest to pełna wycena, bo trudno oszacować pamiątki rodzinne i inne wartościowe przedmioty.
Domy i mieszkania
„Rz" jak co roku przeanalizowała stan zobowiązań osób piastujących najwyższe stanowiska w państwie. Podobnie jak przed rokiem największy dług przypada na ministra finansów Jacka Rostowskiego. Jego zadłużenie na koniec 2010 r. sięgnęło 875 tys. zł. Minister ma kilka kredytów. W przypadku części napisał, że pozostaje mu do spłaty po przeliczeniu na złote 375 tys. zł, a oprócz tego posiada też kredyt z 2000 r. w kwocie 500 tys. zł. Jednak w tym przypadku nie podaje, jaką część długu zdołał już oddać. Wszystkie kredyty zaciągnął w angielskich bankach. Na co zapożyczył się minister? Na mieszkania i domy w kilku krajach – razem z żoną posiada trzy domy oraz pięć mieszkań, przy czym – jak zaznacza – niektóre są wyłączną własnością małżonki.
Jako jeden z nielicznych ma też zasoby pieniężne. Na koniec 2010 r. uzbierał blisko 115 tys. zł w różnych walutach. W stosunku do 2009 r. jego oszczędności stopniały z blisko 556 tys. zł.
Drugie miejsce na liście dłużników zajmuje minister w Kancelarii Premiera Michał Boni, który się zapożyczył, by kupić auto i wybudować dom. Wprawdzie w porównaniu z 2009 r. zdołał spłacić ponad 150 tys. zł, ale ciągle jeszcze musi oddać bankom blisko 740 tys. zł.