Tyle że taki scenariusz jest według nich bardzo mało prawdopodobny. Nawet gdyby Kongres nie uzgodnił podwyżki limitu zadłużenia USA z obecnego poziomu 14,3 bln dol., który został osiągnięty w połowie maja, tamtejszy rząd najprawdopodobniej obsługę długu publicznego uzna za priorytet, a oszczędności będzie szukał gdzie indziej.
Ale przedłużający się impas w sprawie limitu długu będzie dla USA kosztowny nawet, gdy nie będzie się to wiązało z ich niewypłacalnością. – Każdy kolejny miesiąc bez podwyżki limitu zadłużenia może odjąć od PKB 0,5 - 1 proc. Akcje straciłyby wówczas 10 - 15 proc. wartości – wskazuje Andrew Garthwaite, główny strateg Credit Suisse.
O ile niewypłacalność USA jest nieprawdopodobna, o tyle z 50-proc. prawdopodobieństwem stracą one najwyższą ocenę wiarygodności kredytowej – twierdzi zespół analityków pod kierownictwem Garthwaite'a. Obniżka ratingu będzie groziła Waszyngtonowi nawet po podwyżce limitu zadłużenia.
- Nie sądzimy, aby obniżka ratingu wywarła na rynki duży wpływ. Japonia ma ocenę wiarygodności kredytowej na poziomie AA- (to czwarty stopień – przyp. red.), a rentowność jej obligacji 10-letnich to zaledwie 1,1 proc. – zauważył Garthwaite.
To zdanie wydaje się podzielać większość analityków. – Spodziewamy się, że Kongres porozumie się w sprawie podniesienia limitu długu, ale ten kompromis nie uratuje amerykańskiego ratingu. Po umiarkowanej reakcji rynku, motorem koniunktury na rynkach będą dane ekonomiczne i oczekiwania, że w II połowie roku dojdzie do odbicia aktywności gospodarczej – powiedział Barry Knapp, główny analityk amerykańskiego rynku akcji w Barclays Capital.