Statystyki długu publicznego wyraźnie pokazują, jak wielkie zniszczenia poczynił kryzys w finansach publicznych wielu państw. O ile, według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego, w 2007 r. łączny dług publiczny państw rozwiniętych wynosił 72,6 proc. ich PKB, o tyle w 2011 r. sięgnął 102,9 proc. PKB.
W przypadku Stanów Zjednoczonych zwiększył się on z 62,6 proc. PKB do 99,5 proc. PKB, choć prezydent Barack Obama obiecywał na początku swojej kadencji (2009 r.), że zmniejszy go o połowę. W Japonii dług wzrósł ze 187,7 proc. PKB w 2007 r. do monstrualnego poziomu 229,1 proc. w 2011 r., w Wielkiej Brytanii zwiększył się w tym czasie z 44 proc. PKB do 85 proc. PKB. W Polsce w 2007 r. sięgał 45 proc. PKB, obecnie jest bliski konstytucyjnego progu wynoszącego 55 proc. PKB.
Zaciskanie pasa
Według MFW deficyty budżetowe i dług publiczny krajów pozostaną na bardzo wysokich poziomach jeszcze przez wiele lat po zakończeniu kryzysu. Wydatki mające na celu wsparcie systemu finansowego nadal będą uwzględniane w budżetach, ale przychody podatkowe nie będą szybko rosnąć z powodu wolnego wzrostu gospodarczego przechodzącego czasem w spowolnienie. Duże deficyty mogą zaś poważnie osłabić kondycję nawet największych gospodarek.
– Jeżeli nie będzie silnej determinacji do obniżania długu publicznego w dłuższej perspektywie, nie będzie też finansowej stabilności ani zdrowego rozwoju. Będzie to wymagało dokonania trudnych wyborów: kontrolowania wydatków, decydowania, jaka część zasobów gospodarczych może zostać przeznaczona na wsparcie rządowych programów oraz ustanowienia podatków na takim poziomie, by osiągnąć odpowiedni bilans przychodów i wydatków – ostrzegał prezes Fedu Ben Bernanke.
– Wiele krajów musi zacisnąć pasa pod względem fiskalnym, czyli stopniowo zmniejszać wydatki i/lub cofać ulgi podatkowe związane z pobudzaniem gospodarki, ograniczać subsydia. W innym przypadku deficyt budżetowy oraz duży dług publiczny uderzą w narodowe oszczędności oraz źle wpłyną w długim terminie na stopy procentowe i potencjalny wzrost – wskazują analitycy RGE Monitor, firmy badawczej Nouriela Roubiniego, ekonomisty, który przewidział obecny kryzys.