Korespondencja z Brukseli
Ministrowie finansów UE obradowali w środę w Brukseli po raz ostatni pod przewodnictwem Jacka Rostowskiego. Polski minister jest przekonany, że wszyscy podzielają jego przekonanie o konieczności szybkich działań. – Wykluczam absolutnie rozpad euro. Ale ostrzeżenia warto formułować. Tak, żeby wpłynęły one na zrozumienie powagi problemu w krajach decydujących dla powstrzymania rozpadu strefy euro – mówił minister. I wymienił Niemcy, potem Francję i Holandię.
Dla Niemców pierwszym warunkiem większej elastyczności w walce z kryzysem jest zgoda innych na zmiany instytucjonalne w UE, które zwiększą kontrolę nad krajowymi budżetami. Według Rostowskiego sprawa przyjęcia zmian traktatowych nie jest już kontrowersyjna. Dziś francuskie pomysły na usprawnienie zarządzania gospodarczego w UE ma przedstawić prezydent Nicolas Sarkozy. Ale, jak podkreślił polski minister, to są działania, które dadzą efekty w średnim i długim terminie. Trzeba zaś szybkich decyzji. Jakich? Tego minister nie powiedział. Ale wiadomo, że mowa o dwóch rozwiązaniach: wsparciu ze strony Europejskiego Banku Centralnego oraz emisji euroobligacji. Obu na razie sprzeciwia się kanclerz Angela Merkel.
Niemiecka stabilność
– Niemcy żądają gwarancji. Skoro dług hiszpański czy włoski ma ulec uwspólnotowieniu, to inni muszą przyjąć niemiecką kulturę stabilności – uważa komisarz Janusz Lewandowski. Według niego każdy z dwóch scenariuszy ratowania strefy euro – wspólne euroobligacje lub większa rola EBC – oznacza konieczność przeprowadzenia zmian instytucjonalnych według życzenia Niemiec. – W Komisji Europejskiej obawiamy się zmian traktatowych, bo to otwieranie puszki Pandory. Zaraz pojawią się różne żądania. Ale to i tak lepsze niż zgoda na nowe międzyrządowe traktaty ograniczone do kilku krajów – mówi Lewandowski. A taka obawa istnieje.
Lewandowskiego denerwuje nawet napomykanie o hipotetycznym scenariuszu rozpadu strefy euro. – Nie chcę się wdawać w takie spekulacje – mówi „Rz". Ale ostrzega: w sensie politycznym to powrót do XIX-wiecznego modelu westfalskiego, w którym rządzą najsilniejsi bez oglądania się na sąsiadów. – Będzie protekcjonizm, wyścig dewaluacyjny, manipulowanie kursem – uważa Lewandowski. Według niego ewentualne plany awaryjne mogą przygotowywać na taki wypadek kraje spoza UE. – Trudniej robić to uczestnikom wspólnego rynku, a już najtrudniej członkom strefy euro – mówi komisarz.