Raport w tej sprawie jest oczekiwany pod koniec lata 2012. Analitycy uważają, że wnioski z tej kontroli mogą znacznie ograniczyć działalność banków, zwłaszcza wobec ich spółek córek w krajach Europy Wschodniej. Dla samych banków mogą się one okazać bardzo kosztowne.
Zadaniem grupy ekspertów, którzy mają pracować pod kierownictwem wiceprezesa Europejskiego Banku Centralnego Erkki Liikanena, jest sprawdzenie, czy poza wszystkimi innymi reformami, którym teraz podlega europejski system bankowy, wewnątrz niektórych instytucji finansowych nie byłoby wskazane stworzenie „zapory ogniowej", która chroniłaby interesy podatników i depozyty klientów.
100 tys. euro obecnie do takiej wartości depozyty w bankach Unii Europejskiej są ubezpieczone
W grupie Liikanena znaleźli się prezes European Aeronautic, Defence & Space Co (EADS), Louis Gallois oraz były prezes największego banku włoskiego – UniCreditu, Alessandro Profumo. Mają oni m.in. sprawdzić, czy po uzupełnieniu rezerw zaleconym przez europejski nadzór (114 mld euro do czerwca 2012 r.) nie byłyby wskazane jeszcze dodatkowe środki bezpieczeństwa.
Rozważa się między innymi zakazanie bankom udziału w ryzykownych transakcjach bądź stworzenie w tym celu oddzielnych instytucji. Rozpatruje się też możliwość wydzielenia części banków, które będą wyłącznie zajmowały się depozytami klientów detalicznych.