Według Ministerstwa Gospodarki na początku ubiegłego roku łączny obszar wszystkich 14 specjalnych stref ekonomicznych wynosił ponad 13 tys. hektarów. Rok wcześniej było to 12,6 tys. hektarów. Teraz strefy wykorzystują 15,7 tys. hektarów. Do dopuszczalnego przepisami limitu wynoszącego 20 tys. hektarów pozostało niewiele. Zaś blisko 5 tys. hektarów objętych granicami stref, które nie są jeszcze zajęte przez inwestycje, mało kogo zachęca.
Potrzebne nowe grunty
– Najlepsze działki zostały już wykorzystane. Potrzeba nam nowych, równie atrakcyjnych – mówi Marek Karólewski, prezes Warmińsko-Mazurskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej (WMSSE). W strefie wykorzystanych jest 70 proc. gruntów. By przyciągnąć kolejnych inwestorów, potrzeba nowych terenów. W samym końcu marca Rada Ministrów rozszerzyła granice strefy. Blisko 70 hektarów przybyło w rejonie Elbląga, Olsztyna, Nidzicy i Mławy. Tereny są „zaklepane" przez konkretne firmy: np. w Elblągu ulokuje się przedsiębiorstwo z branży mechanicznej, w Mławie inwestor działający w przetwórstwie mięsnym. Spółka administrująca strefą już złożyła kolejny wniosek dotyczący kilkudziesięciu hektarów w kilkunastu innych lokalizacjach.
O przeszło 100 hektarów urośnie wkrótce strefa katowicka (KSSE). – Wchodzimy w obszary, gdzie nas do tej pory nie było – mówi „Rz" Piotr Wojaczek, prezes KSSE. Grunty strefowe pojawią się m.in. w Miedźnej, Oleśnie i Raciborzu. W Głuchołazach przygotowuje się teren pod konkretnego inwestora. Nowe tereny pod inwestycje będą także w Żorach. – Zainteresowanie jest duże, bo przedsiębiorców przyciąga sąsiedztwo autostrady A1 – tłumaczy Wojaczek.
Za długie procedury
Według Ministerstwa Gospodarki można spodziewać się zmiany granic w strefach: pomorskiej, katowickiej, legnickiej, tarnobrzeskiej, wałbrzyskiej, warmińsko-mazurskiej i krakowskiej. Dopiero co zakończono zmiany także w strefie słupskiej. Poszerzenia są niezbędne, by zachować atrakcyjność stref. Tym bardziej że inwestorzy z reguły mają już upatrzone tereny. Według Ernst & Young tylko jeden na trzech nowych inwestorów wybiera grunt dostępny w strefie. Pozostali dwaj chcą do niej wejść ze swoimi terenami.
Ale nowe grunty nie od razu zapełniają się inwestycjami. Dużą ich część trzeba dopiero przygotowywać – doprowadzić media i wybudować drogi. Tymczasem na decyzje o rozszerzeniu granic strefy trzeba czekać około roku. To sprawia, że niektóre firmy wycofują się z planów.