Islandzka recepta na kryzys

Wewnętrzna i zewnętrzna dewaluacja okazała się potężną, ale skuteczną, terapią szokową – pisze ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju

Aktualizacja: 30.05.2012 15:49 Publikacja: 30.05.2012 06:20

Kamil Pruchnik

Kamil Pruchnik

Foto: Rzeczpospolita

Red

W 2008 r. Islandia była przedstawiana jako przykład kraju-bankruta, który przez wiele lat nie będzie mógł wrócić na ścieżkę wzrostu. Ale Islandia ma się coraz lepiej. Świadczą o tym decyzje agencji ratingowych: podniesienie przez Standard & Poor's oceny islandzkich obligacji z negatywnej na stabilną oraz podniesienie ratingu z BB+ do BBB- przez Fitcha.

Upadek tygrysa

W latach 2003 – 2008 w Islandii wystąpił silny boom kredytowy. Utrzymywanie przez lata zbyt niskich stóp procentowych wytworzyło w gospodarce sztuczną masę pieniądza. Gotówka obniżyła ostrożność wśród inwestorów i była inwestowana w ryzykowne przedsięwzięcia. Z kolei polityczna presja na udzielanie kredytów hipotecznych ludziom, którzy nie mogli ich spłacić, nakręcała konsumpcję i windowała ceny (w 2007 r. Rejkiawik był drugą najdroższą stolicą w Europie), tworząc olbrzymiego bąbla na rynku hipotecznym. Rząd wykorzystywał w tym celu Housing Financing Fund (HFF-Íbúðalánasjóður), czyli instytucję odgrywającą rolę amerykańskich Freddie Mac i Fannie Mae. Jednocześnie ani islandzki nadzór finansowy, ani bank centralny nie wykryły w porę zagrożenia związanego z dynamicznie rosnącym sektorem finansowym w kraju.

Do ożywienia gospodarczego w Islandii przyczyniła się m.in. głęboka redukcja wydatków publicznych

W efekcie islandzki sektor bankowy po zakończonej prywatyzacji w 2003 r. rósł średniorocznie w tempie 50 proc., osiągając 1038 proc. PKB w 2007 r.! Skutkowało to wzrostem PKB w latach 2003 – 2007 w tempie 5,6 proc. rocznie. Islandczycy uwierzyli, że są północnym tygrysem gospodarczym, a kraj może być stawiany za wzór. Ale dynamiczny wzrost był oparty na iluzji – życiu na kredyt.

Wszystko zmieniło się cztery lata temu. Trzy największe banki (Landsbanki Íslands, Kaupþing banki oraz Glitnir banki) finansowały swoje akcje kredytowe głównie kredytem krótkoterminowym. Po upadku banku Lehman Brothers w 2008 r. inwestorzy zaczęli wycofywać się z ryzykownych inwestycji. Powodowało to „wyparowanie" pieniędzy z rynku międzybankowego – islandzkie banki doświadczyły kłopotów z rolowaniem swojego zadłużenia, co doprowadziło do ich bankructwa. Skumulowane koszty kryzysu w ciągu kilku miesięcy spowodowały wzrost długu publicznego z 30 do 100 proc. PKB na końcu 2009 r. W latach 2008 – 2010 średnioroczne PKB liczone według metodologii MFW skurczyło się o prawie 3 proc. Bezrobocie skoczyło  z 1 do niemal 9 proc. w 2008 r., parytet wymiany korony/euro spadł o 54 proc., a indeks giełdowy OMX 15 Iceland o 90 proc. Inflacja wzrosła z 6 proc. w 2007 r. do 18 proc. w 2008 r. Na fali protestów doprowadzono do przyspieszonych wyborów. Zwycięzcy Social Democrats wraz z Green Movement w wyborach z 2009 r. skonstruowali nowy rząd, na czele którego stanęła Jóhanna Sigurðardóttir. Kraj był pogrążony w chaosie politycznym oraz gospodarczym, a wielu ekonomistów oraz komentatorów spisało Islandię na straty. Międzynarodowe instytucje prognozowały, iż nordyckiego tygrysa czeka stracona dekada.

Tymczasem, wbrew wcześniejszym przewidywaniom, obecnie widoczne są pozytywne zmiany. Uzyskane wyniki są zdecydowanie lepsze od prognozowanych przez MFW w 2010 r. PKB w 2011 r. wzrosło o 2,5 proc., a deficyt budżetowy został obniżony do 4 z 8,5 proc. w 2009 r.

Wikingowie zaciskają pasa

Obecny sukces gospodarczy tego kraju jest oparty na trzech zasadniczych filarach.

Przede wszystkim do ożywienia gospodarczego w Islandii przyczyniła się głęboka redukcja wydatków publicznych. Główne cele fiskalne to uzyskanie dodatniego salda budżetowego do końca roku 2013 oraz redukcja długu publicznego do 60 proc. PKB w dłuższej perspektywie.

Koalicja szuka oszczędności głównie w istniejącym modelu państwa opiekuńczego, składającego się m.in. z bezpłatnego systemu zdrowotnego, usług socjalnych i publicznej (bezpłatnej) edukacji. Według analiz OECD większość pieniędzy w sektorze publicznym jest źle wykorzystywana. Rząd zapewnił obywateli, iż reformy, mimo cięć wydatków, nie przewidują spadku jakości usług oferowanych przez system edukacji czy system zdrowotny. Dodatkowo zmniejszono nakłady inwestycyjne, dopłaty rolne oraz płace w budżetówce, przeprowadzając w ten sposób tzw. dewaluację wewnętrzną. Ogółem w samym roku 2009 rząd Islandii dokonał cięć wydatków budżetowych na poziomie centralnym w wysokości 3 proc. PKB oraz 0,5 proc. PKB na poziomie samorządów. Planowane łączne redukcje wydatków w okresie 2010 – 2015 miały wynieść pierwotnie 16 proc. PKB, jednak z powodu lepszych od zakładanych wyników gospodarczych zmniejszono je do 12 proc. Doprowadzono również do reformy podatkowej. Przed 2010 r. całe społeczeństwo było objęte jednym podatkiem liniowym w wysokości 24,1 proc. Od 1 stycznia 2010 r. system podatkowy zmienił się na trzystopniowy (24,1; 27 oraz 33 proc.). Podniesiono podatek VAT (do 25,5 z 24,5 proc.) oraz podatek od dochodów kapitałowych (do 18 z 10 proc.).

Drugim filarem był kontrolowany upadek banków, który zredukował koszty finansowe związane z odbudową całego sektora, podczas gdy na ratowanie banków w Irlandii wydano przeszło 80 mld euro, powodując deficyt budżetowy na poziomie 20 proc. PKB w 2010 r. (w Islandii w 2010 r. deficyt wynosił niecałe 10 proc. PKB). W efekcie Wielka Brytania i Holandia wypłaciły pieniądze swoim obywatelom, którzy byli klientami banków islandzkich, na łączną kwotę 5 mld dol. Spłata zobowiązań zagranicznych banków islandzkich nie jest rozwiązana do dzisiaj. Na bazie „starych" banków powołano nowe, które przejęły ich nietoksyczne aktywa.

Trzecim filarem jest spadek wartości korony, czyli tzw. dewaluacja zewnętrzna. Od rozpoczęcia kryzysu islandzka waluta straciła względem euro 55 proc. Spadek siły nabywczej okazał się pozytywny w skutkach dla Islandii, gdyż zwiększył wpływy z eksportu ryb (rybołówstwo w Islandii stanowi ok. 4,7 proc. PKB).

Chemioterapia działa

Obecne analizy MFW oraz OECD sugerują, iż rząd Jóhanny Sigurðardóttir słusznie wybrał strategię, decydując się na redukcję oraz konsolidację wydatków publicznych. Taka polityka fiskalna będzie miała pozytywny wpływ na popyt wewnętrzny kraju w przeciwieństwie do polityki nastawionej tylko na zwiększanie wpływów budżetowych (podnoszenie podatków), która skutecznie odstraszy inwestorów oraz spowoduje ucieczkę w szarą strefę. Dowodem na to, iż rząd przyjął poprawną politykę fiskalną, może być pozytywna reakcja rynków finansowych na wprowadzone do tej pory reformy. Spread CDS (credit default swap) na dług publiczny Islandii znacząco spadł od czasu wprowadzenia reform.

Metoda walki z kryzysem w Islandii okazała się skuteczna. Przeprowadzenie zarówno wewnętrznej, jak i zewnętrznej dewaluacji jest potężną terapią szokową – ale skuteczną. W przypadku tak chorego pacjenta, jakim jest zadłużony kraj, intensywna chemioterapia jest zdecydowanie lepszym rozwiązaniem niż dożylne dawki morfiny w postaci kolejnych pakietów pomocowych (przypadek Grecji). Reformom w Islandii ze szczególną uwagą przyglądają się nie tylko rynki finansowe, ale również inne kraje w Europie, w tym Irlandia, która ma bardzo podobne kłopoty finansowe.

W 2008 r. Islandia była przedstawiana jako przykład kraju-bankruta, który przez wiele lat nie będzie mógł wrócić na ścieżkę wzrostu. Ale Islandia ma się coraz lepiej. Świadczą o tym decyzje agencji ratingowych: podniesienie przez Standard & Poor's oceny islandzkich obligacji z negatywnej na stabilną oraz podniesienie ratingu z BB+ do BBB- przez Fitcha.

Upadek tygrysa

Pozostało 95% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli