W połowie sierpnia premier Węgier,Viktor Orban zapewniał,że jego rząd i Międzynarodowy Fundusz Walutowy na samym początku września podpiszą nową umowę. Teraz mówi to samo,tyle że umowa jest zupełnie inna od wynegocjowanej z MFW.
Ani fundusz, ani Unia Europejska, której przedstawiciele uczestniczyli w negocjacjach nie komentowali wypowiedzi premiera.
Natomiast według wcześniejszych wypowiedzi Viktora Orbana ,Węgrzy mieli otrzymać z funduszu 15 mld euro na wsparcie swojej gospodarki, a warunki udzielenia tej pożyczki zostały uzgodnione.Misja MFW miała wrócić do we wrześniu do Budapesztu. Dziwne jednak było,że w konferencji prasowej po zakończeniu negocjacji ,przedstawiciele funduszu szybko wyjechali , a wystąpił jedynie premier. Teraz na swojej stronie na Facebooku zawiesił wideo w którym ujawnił,że jeśli miałby podpisać umowę,jaką wynegocjował,to nie wchodzi ona w rachubę,ponieważ nie jest ona korzystna dla Węgier. „Po takich kosztach,mówimy umowie nie" - napisał. Premier zresztą od dawna utrzymywał,że nie jest zainteresowany jakimkolwiek porozumieniem w którym znalazłyby się kryteria,jakie miałby wypełnić jego rząd, ale raczej „pakietem ubezpieczeniowym", takim z jakiego korzystają m.in. Polska i Meksyk,które skorzystały z tzw linii FCL, czyli Elastycznej Linii Kredytowej, na wypadek gdyby ich gospodarka miała poważnie ucierpieć z powodu kryzysu finansowego.
Reakcja rynku na wypowiedź premiera Orbana była natychmiastowa. W ostatni piątek spadł kurs forinta, wzrosło oprocentowanie obligacji.Działo się to w dodatku wówczas, gdy w ostatni piątek rynki były pełne optymizmu z powodu zapowiedzianych działań Europejskiego Banku Centralnego.
Zdaniem premiera nie do zaakceptowania są żądania Unii Europejskiej i MFW co do obniżenia emerytur i rent oraz zniesienie podatku nałożonego na instytucje finansowe. Ale jeden z uczestników negocjacji powiedział agencji Reutera,że ani fundusz,ani UE nie domagały się jakichkolwiek cięć emerytur. Zamiast tego - twierdzi informator agencji - potencjalni kredytodawcy sugerowali zmiany w polityce gospodarczej, które miałyby szansę rozruszać gospodarkę, zaś sugerowali rządowi że Węgrom potrzebne są bodźce o długotrwałym działaniu, a nie szybkie jednorazowe akcje.