Jacek Krawiec, szef PKN Orlen przypomniał, że przeciętnie w krajach OECD na politykę społeczną wydaje się ponad 19 proc. PKB i odsetek ten wciąż rośnie – Do czasu kryzysu wydatki społeczne rosły szybciej niż wzrost gospodarczy – zauważył. Jego zdaniem zmiany demograficzne, kryzys oraz problemy Europy związane z utrzymaniem konkurencyjności globalnej wymuszają przewartościowanie dotychczasowego europejskiego modelu społecznego.
- Koniec z jazdą na gapę - odpowiedział Phillipe Blond, dyrektor ResPublica z Wielkiej Brytanii. Przekonywał, że polityka socjalna jest nieskuteczna. Problem polega nie na tym, że państwa europejskie wydają coraz więcej pieniędzy na pomoc socjalną, ale że robią to nieefektywnie. I tłumaczył, że zamiast dawać biednym ludziom pieniądze na komorne państwo powinno wymyślić sposoby, by uczyli się lub podnosili swoje kwalifikacje. – Jeśli będziemy dawali pieniądze na czynsz to możemy tworzyć kolejne pokolenia ludzi wykluczonych. A polityka społeczna powinna polegać na inwestowaniu w ludzi – tłumaczył.
Podobnie uważa Jose Ignacio Torreblanca z Europejskiej Rady Spraw. - Nie wybieramy pomiędzy konkurencyjnością, a opiekuńczością. One się nie wykluczają, tylko uzupełniają – także jego zdaniem potrzebna jest zmiana efektywności działań społecznych. Przypomniał, że jako przykład dobrze prowadzonej polityki społecznej podaje się kraje skandynawskie: - Ale kraje te pomimo wysokiego poziomu opiekuńczości - ale właśnie należycie zorganizowanej, gdzie wspiera się aktywność zawodową kobiet, dba o ustawiczne kształcenie - są konkurencyjne gospodarczo. – przekonywał Jose Ignacio Torreblanca. Jego zdaniem kryzys to czas kiedy państwa europejskie powinny ustalić jakie kwestie powinny być rozwiązywane przez władze krajowe, a jakie przez europejskie. - Nie możemy wybierać pomiędzy demokracją lokalną i europejską – przekonywał - W Polsce czy w Hiszpanii zapytanie co wolimy: demokrację krajową - lokalną czy europejską, to tak jak byśmy pytali kogo bardziej kochasz: mamę czy tatę. Chcemy mieć ich oboje.
Adam Michnik, redaktor naczelny Gazety Wyborczej natychmiast zareagował i zapytał jak w takim sposobie argumentowania osadzić ruchy separatystyczne, w tym kataloński.
- Ludzie są źli na kryzys, szukają winnych. Ludzie w Europie są źli, chcą zrzucić odpowiedzialność na czyjeś barki. Jedni myślą, że to wina bankierów, inni, że technokratów w Brukseli. W Katalonii jest to złość na państwo hiszpańskie – odpowiedział Jose Ignacio Torreblanca