Środa była również „dniem rosyjskim", w którym wziął udział premier Dmitrij Miedwiediew z dużą grupą osób towarzyszących.
Przyjazd delegacji rosyjskiej zbiegł się z publikacją raportu o przyszłości Rosji, w którym wyraźnie podkreślono, że ten kraj nie ma szans na utrzymanie swojej dominującej pozycji eksportera nośników energii na rynki europejskie, bo musi się teraz skonfrontować z efektami „rewolucji gazu łupkowego". W przygotowaniu raportu wzięło udział 350 ekspertów, z czego połowa to Rosjanie. Zdaniem Kristel Van der Elst z World Economic Forum rosyjska gospodarka jest dzisiaj bardzo chwiejna, a największymi zagrożeniami są właśnie wymuszone przez „łupki" zmiany w polityce energetycznej, otoczenie gospodarki oraz podziały społeczne.
Premier Rosji Dmitrij Miedwiediew bardzo ostro odpowiedział na wnioski z raportu, oskarżając otwarcie Unię Europejską o piętrzenie przeszkód we współpracy energetycznej z Rosją. – Na tym rynku tworzone są niepotrzebne utrudnienia w efektywnej współpracy Rosji i firm UE – mówił Miedwiediew.
Dzień wcześniej w wywiadzie dla Bloomberga premier Rosji apelował, by nie upolityczniać tego, co robi w UE Gazprom i skrytykował jednocześnie trzeci pakiet energetyczny, który wymusza na Gazpromie udostępnienie konkurencji dostępu do gazociągów w UE. Nie ukrywał również, że jego zdaniem brak ruchu bezwizowego utrudnia wymianę gospodarczą między Rosją a krajami Wspólnoty. I otwarcie przyznał: do Davos przyjechałem po inwestycje. Z tym akurat może być trudno, bo nastroje na rynkach nie skłaniają do wydawania pieniędzy.
Inauguracja forum w Davos zbiegła się z ogłoszeniem nie najlepszych prognoz na najbliższą przyszłość przez niemieckiego Siemensa i holenderskiego Unilevera. Obydwa przypadki doskonale wpisują się w klimat tegorocznej konferencji. Może i indeksy giełdowe idą w górę, ale firmy nadal borykają się z wielkimi problemami, z których największym jest niepewność.