Unijna wojna o klimat

Bruksela nie odpuszcza ambitnej polityki klimatycznej. Polska chce czekać na globalne porozumienie. Bieżący rok będzie w tym sporze przełomowy

Publikacja: 01.02.2013 23:18

Należąca do PGE Elektrownia Bełchatów jest uznawana za największego w Europie emitenta dwutlenku węg

Należąca do PGE Elektrownia Bełchatów jest uznawana za największego w Europie emitenta dwutlenku węgla

Foto: Fotorzepa, Szymon Łaszewski Szymon Łaszewski

Polska swoje, Komisja Europejska swoje – chciałoby się rzec, parafrazując jedno z porzekadeł. Podczas gdy Warszawa już trzy razy zawetowała unijne pomysły dotyczące zaostrzenia polityki klimatycznej, Bruksela za wszelką cenę chce przeforsować swe ambitne plany.

Tymczasem Polska, która będzie w tym roku gospodarzem konferencji klimatycznej ONZ COP19, wbrew głosom z Brukseli pokazującym nas jako głównego hamulcowego, nie mówi „nie" większej redukcji emisji gazów cieplarnianych – mówi „jeszcze nie teraz", czyli poczekajmy do ustalenia globalnego porozumienia klimatycznego w 2015 r. Zwłaszcza że emisja CO2 w UE to ok. 11 proc. światowej emisji. Bez przekonania Chin, Brazylii czy USA do słuszności walki ze zmianami klimatycznymi w wersji proponowanej przez UE, nie ma szans, by doprowadzić do znaczącej redukcji emisji, tylko raczej do jej geograficznego przeniesienia.

Ważne decyzje tuż-tuż

W najbliższych miesiącach polski rząd będzie uczestniczył w wielu ważnych dyskusjach na temat polityki klimatycznej. Kluczową kwestią będzie m.in. funkcjonowanie Europejskiego Systemu Handlu Emisjami (ETS) w latach 2013–2020, w tym dyskusja o zmianach legislacyjnych, które formalnie zgłosiła Komisja Europejska. Chodzi o tzw. backloading, czyli propozycję administracyjnego sterowania liczbą uprawnień do emisji dwutlenku węgla na aukcjach w ramach ETS.

– Komisja proponuje wycofać z rynku 900 mln uprawnień w latach 2013–2015, aby sztucznie podnieść ich cenę. My uważamy, że takie ręczne sterowanie jest niedopuszczalne i szkodliwe dla rynku i uczestników systemu – mówi „Rz" Marcin Korolec, minister środowiska. – W II kw. 2013 r. KE planuje przedstawienie propozycji i rozpoczęcie dyskusji na temat ram polityki klimatycznej po 2020 r. W tym obszarze kluczowe będzie, w jaki sposób nowa polityka klimatyczna Unii będzie rozkładała koszty między państwa członkowskie oraz jak będzie wpływała na konkurencyjność międzynarodową ich gospodarek. Z punktu widzenia Polski do finalizacji tych rozmów i podjęcia decyzji brakuje istotnego czynnika, jakim jest ostateczny kształt globalnego porozumienia klimatycznego – dodaje.

Korolec przedstawił niedawno w Brukseli analizę, która pokazuje możliwość utraty nawet ok. 1 mld euro przychodów budżetowych w latach 2013–2020 wskutek zawieszenia aukcji 900 mln pozwoleń.

– Rozważanych jest kilka wariantów interwencji w system i należy spodziewać się, że któryś z nich zostanie wybrany i wdrożony – mówi „Rz" Maciej Wiśniewski, prezes DM Consus zajmującego się m.in. handlem emisjami. – Wariantów jest dziś sześć i praktycznie każda interwencja zakłada wycofanie uprawnień lub ograniczenie podaży. Najważniejsze decyzje są spodziewane na przełomie lutego i marca – dodaje.

Głos Polski coraz silniejszy

Gdy kilka lat temu ustalano zasady unijnego pakietu klimatyczno-energetycznego, kraje UE zobowiązały się m.in. do redukcji emisji o 20 proc., do 2020 r. Bruksela uznała, że to za mało i walczy, by było to 30 proc. Polska mówi „nie", argumentując, że nie zmienia się zasad gry w jej trakcie. To zrozumiałe, bo jesteśmy największym w UE producentem węgla kamiennego i krajem, w którym 90 proc. energii elektrycznej produkuje się z węgla (60 proc. z kamiennego, 30 proc. z brunatnego), więc w naszym wypadku szybka zmiana miksu energetycznego jest praktycznie niemożliwa.

11 procent taki udział w światowej emisji CO2 mają kraje należące do Unii Europejskiej

Warto przypomnieć, że pakiet klimatyczny wywołał mnóstwo emocji – straszono nas ceną praw do emisji CO2 na poziomie nawet 100 euro i podnoszono larum, jak bardzo zdrożeją rachunki za energię. Tymczasem ceny praw do emisji CO2 wciąż są jednocyfrowe, a dopiero te na poziomie ponad 15 euro za tonę emisji CO2 mogłyby stymulować ekologiczne inwestycje energetyczne. Dlatego Komisja uznała, że uprawnień jest za dużo i zaproponowała backloading.

Okazało się jednak, że nie tylko Polska ma zastrzeżenia do ręcznego sterowania. W ubiegłym tygodniu w unijnej Komisji Przemysłu pomysł przepadł. 19 lutego opinię na ten temat wyda unijna komisja ds. środowiska, a później na posiedzeniu plenarnym cały Parlament Europejski.

– Zaostrzanie polityki klimatycznej w czasach kryzysu jest nieodpowiedzialnym działaniem wobec przemysłu i państw członkowskich, które negocjowały trudny kompromis w 2008 r. – argumentuje Konrad Szymański, eurodeputowany PiS.

– Wycofanie z rynku części pozwoleń oznacza w Polsce wzrost cen energii – podkreśla europoseł Solidarnej Polski Tadeusz Cymański. Wraz z grupą innych eurodeputowanych domaga się odrzucenia wniosku KE. Solidarna Polska domaga się zawieszenia pakietu klimatycznego w ogóle – w siedmiu krajach UE trwa zbieranie podpisów pod takim wnioskiem.

Ceny ostro w dół

Zamieszanie wokół planowanych zmian w systemie handlu emisjami spowodowało gwałtowny spadek cen uprawnień. Po głosowaniu w Komisji Przemysłu cena spadła nawet poniżej 3 euro za tonę emisji CO2.

A w związku z brakiem decyzji niepewność co do przyszłości rynku rośnie. Jak prognozuje DM Consus, jeśli sytuacja się utrzyma, średnia wartość uprawnień w pierwszym półroczu 2013 r. może wynieść 5,02 euro, a w drugim 5,61 euro. W 2014 r. jest mowa o 6,4 euro, w 2015 r. – 7,04, w 2016 r. – 7,3.

Dla porównania – od ubiegłego roku w Australii obowiązuje tzw. carbon tax, czyli opłata 23 dol. australijskich za tonę emisji CO2. Jak policzył tamtejszy rząd – oznacza to 159 mln ton mniej zanieczyszczeń w perspektywie 2020 r. To odpowiednik wycofania z dróg 45 mln aut (Australia i UE łączą swoje systemy handlu emisjami – ma to nastąpić do 1 lipca 2018 r.).

W UE od tego roku firmy kupują prawa do emisji na aukcjach. Polsce udało się uzyskać derogacje i w tym roku dostaniemy 70 proc. pozwoleń za darmo, by w 2020 r. dojść do 100 proc. płatności. Jeśli Komisji udałoby się podbić ceny praw do emisji, energetyka odbiłaby to sobie kosztem finalnego odbiorcy.

Planowanymi zmianami w prawie, mimo ich potencjalnych konsekwencji, na razie nie interesuje się rodzima branża energetyczna. W poniedziałek „Rz" ujawniła, że spośród największych graczy tylko PGE deklaruje udział w internetowych konsultacjach polityki klimatycznej UE, które potrwają do końca lutego. PGE jest właścicielem największej konwencjonalnej siłowni w Europie – PGE Elektrownia Bełchatów będącej co roku na czele „brudnej trzydziestki", czyli listy WWF największych emitentów CO2.

Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu