Reklama

Drugi filar unii bankowej przed wakacjami?

Przed wakacjami ma pojawić się projekt wspólnego mechanizmu naprawczego banków – drugi filar unii bankowej.

Publikacja: 10.03.2013 23:23

Korespondencja z Brukseli

– Jednolity nadzór bankowy potrzebuje jak najszybciej drugiej strony – mechanizmu restrukturyzacji i uporządkowanej likwidacji banków – powiedział w piątek Joaquin Almunia, unijny komisarz ds. konkurencji.

Komisja Europejska od 2008 r. wydała decyzje dotyczące ratowania 59 banków przez państwa członkowskie. W sumie w UE przeznaczono na ten cel 1,7 biliona euro – w formie bezpośredniego dokapitalizowania, gwarancji, zastrzyków płynności.

Zasadnicze zmiany

Teraz już nie narodowe instytucje, ale jednolity nadzór bankowy ulokowany w EBC będzie śledził działalność banków. Na razie jest zgoda, EBC ma być gotowy do wypełniania tej funkcji w praktyce w ciągu roku. Dla indywidualnych państw zyskiem z unii bankowej będzie dostęp do informacji i wpływ na decyzje nadzorcze dotyczące banków zagranicznych, które pochodzą z innych krajów, a także dostęp do większej puli pieniędzy w razie kryzysu.

– Gdy Fortis zaczął mieć problemy, Belgowie nic nie powiedzieli Holendrom – mówi w rozmowie z „Rz" Dirk Schoenmaker, dziekan Szkoły Finansów im. Wima Duisenberga w Amsterdamie. Fortis w 2010 r. został podzielony i częściowo sprzedany BNP Paribas, a częściowo znacjonalizowany przez holenderski rząd.

Reklama
Reklama

Ale żeby wspólny nadzór miał sens, musi też podejmować decyzje o tym, czy i jak ratować banki i dysponować pieniędzmi na jego restrukturyzację. A więc do uzgodnionego już wspólnego nadzoru musi dołączyć mechanizm restrukturyzacji i uporządkowanej likwidacji banków (ang. Single Resolution Mechanism – SRM). Bruksela przedstawi propozycję przed wakacjami. Według Almunii musi on być jednolitą instytucją, podejmującą decyzje o tym, jak ratować banki. – Opcja polegająca na koordynacji działań narodowych instytucji nigdy nie zda egzaminu. Decyzje będą opóźniane, a koszty ratowania banków wzrosną – uważa komisarz.

W pierwszym etapie miałyby to być pieniądze od banków, ale w ostatecznej instancji gwarantem – jak w każdym systemie narodowym – byłby podatnik (tu  europejski).

– Gdyby doszło do dużego kryzysu, SRM sięgnąłby do tych pieniędzy publicznych, włożonych do mechanizmu według klucza, który obecnie służy do konstruowania kapitału EBC, uwzględniającego liczbę ludności i wielkość PKB – mówi Schoenmaker. Jest on współautorem, wraz z Arjenem Siegmannem, opracowania „Efficiency Gains of a European Banking Union". Po raz pierwszy znalazła się tam próba oszacowania, kto na unii bankowej w sensie finansowym zyska, a kto straci.

Polska płatnikiem netto?

Największym wygranym byłby największy jej przeciwnik, czyli Wielka Brytania. A największym stratnym popierające wspólny nadzór Niemcy. Polska również byłabym płatnikiem netto tego systemu. Pokazane na wykresie dane pokazują, ile dany kraj zyska na czysto. Czyli od jego procentowego udziału w korzyściach z SRM odejmowany jest procentowy udział w kosztach liczonych według kapitałowego klucza EBC. Korzyści Polski sięgają zera, a jej koszty 4,9 proc., co daje pozycję netto minus 4,9 proc., czyli gdy dojdzie do ratowania banku X pochodzącego z innego kraju UE, Polska zapłaci 4,9 proc. całkowitych tego kosztów. Negatywna pozycja Polski wynika z faktu, że nie ma polskich banków w pierwszej „25" najważniejszych banków europejskich. A tylko takie autorzy opracowania uznają za godne ratowania w przyszłości. – SRM za europejskie pieniądze będzie tylko ratował banki o systemowym, ponadgranicznym znaczeniu – uważa Schoenmaker. To dlatego zyskuje najbardziej Wielka Brytania, która ma stosunkowo dużych międzynarodowych instytucji finansowych. Jeśli dołączyłaby do unii bankowej, co jest nieprawdopodobne, to w przyszłości w razie problemów z brytyjską instytucją finansową o zasięgu międzynarodowym, Londyn mógłby liczyć na wsparcie finansowe innych.

Minus na wykresie nie oznacza jednak, że Polsce nie opłaca się przystąpić do nadzoru bankowego. Zdaniem Schoenmakera zdecydowanie jest to opłacalne. – Polska zyska informacje o tym, co dzieje się z bankami działającymi na jej terytorium w formie spółek zależnych od central ulokowanych w Europie Zachodniej. A gdy przyjdzie do ratowania takiego banku, to interes polskiej spółki córki będzie brany pod uwagę. Jeśli Polska nie przystąpi i nie dołoży się w przyszłości do SRM, to jej interesy nie będą brane pod uwagę i łatwiej będzie wycofywać kapitały z Polski – uważa holenderski ekonomista. Według niego koszt netto 4,9 proc. prawdopodobnie nigdy się nie zrealizuje.

Polska może przystąpić do wspólnego nadzoru w każdym momencie jego funkcjonowania. Podobnie jak inne kraje spoza strefy euro, możemy, ale nie musimy tego robić. Na razie rząd nie podjął jeszcze decyzji w tej sprawie.

Reklama
Reklama

Polski głos ma się liczyć

Polski rynek bankowy zdominowany jest przez spółki córki banków zagranicznych – należy do nich blisko 70 procent aktywów. Dominują banki pochodzące ze strefy: Włosi (UniCredit w Pekao) kontrolują 13,3 proc. aktywów, Niemcy – 9,9 proc., Holendrzy – 8,7 proc., Amerykanie – 7,4 proc., Belgowie – 5,7 proc. W obecnym systemie najważniejsze decyzje dotyczące obecnych w Polsce ING, Deutsche Banku czy UniCredit podejmowaliby odpowiednio nadzorcy z Holandii, Niemiec czy Włoch. Gdyby na przykład miało dojść do restrukturyzacji ING, to nadzorca holenderski mógłby zdecydować o pozbyciu się polskiej działalności albo ograniczeniu udzielania kredytów polskim firmom. W nowym nadzorze przedstawiciel Komisji Nadzoru Finansowego będzie miał swoje miejsce i głos w radzie nadzoru w EBC. I hipotetyczna decyzja o przyszłości ING byłaby podejmowana kolegialnie, z uwzględnieniem interesów wszystkich państw uczestniczących w unii bankowej. Ale też w przyszłości w razie dofinansowania takiego banku pieniądze nie będą pochodziły tylko z budżetu np. holenderskiego, ale z budżetów wszystkich uczestników unii bankowej.

Finanse
Technologie odpowiedzią na cyberzagrożenia
Finanse
Otwarta droga pomocy Ukrainie. Aktywa Rosji zamrożone bezterminowo
Finanse
Walka o zamrożone aktywa. Bank Rosji grozi Unii Europejskiej
Finanse
Zamrożone aktywa, ale roszczenia gorące. Tak Kreml chce zastraszyć Europę
Finanse
Osiem tysięcy wierzycieli Cinkciarza. Syndyk prześledzi księgi rachunkowe spółki
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama