Polska, podpisując w 2003 r. w Atenach traktat akcesyjny, od 1 maja 2004 r. stała się częścią Unii Europejskiej. Tym samym zobowiązaliśmy się też do przyjęcia europejskiej waluty. Podobnie jak np. Szwecja, Polska jest zobowiązana do przyjęcia wspólnej waluty po wypełnieniu określonych warunków. Nie został nam jednak wyznaczony konkretny termin przystąpienia do unii monetarnej.
W ostatnich latach powstawały dokumenty, które miały na celu oszacowanie kosztów i korzyści wynikających ze zamiany złotego na euro oraz stworzenie harmonogramu polskiej drogi do eurolandu. Pierwsza próba przełożenia przyszłej decyzji na gospodarkę miała miejsce już w 2004 r., kiedy powstał raport Narodowego Banku Polskiego na temat korzyści i kosztów przystąpienia Polski do strefy euro. Szacowano wówczas, że średnioroczny wzrost polskiego PKB będzie dzięki wprowadzeniu euro wyższy o ok. 0,2–0,4 pkt proc. W 2009 r. NBP zaktualizował te szacunki, wnioski były jednak podobne.
Równolegle w Ministerstwie Finansów toczyły się prace nad Narodowym Planem Wprowadzenia Euro. W 2010 r. rząd przyjął strategiczne ramy planu opracowane przez zespół specjalnie powołanego w resorcie finansów pełnomocnika rządu ds. wprowadzenia euro. W kolejnym roku tzw. Narodowy Plan Wprowadzenia Euro zatwierdził Komitet ds. Europejskich. Obecnie MF pracuje nad aktualizacją dokumentu – nowa „mapa drogowa" przyjęcia przez Polskę wspólnej waluty ma być gotowa jeszcze w tym roku.
Kiedy niektóre kraje strefy euro zaczęły borykać się z problemem wysokiego zadłużenia, chwilowo skończyła się dyskusja o euro w Polsce. Minister finansów i prezes NBP podkreślali, że z decyzją o akcesji musimy poczekać, aż sytuacja w eurolandzie wróci do normy, a nowe pomysły na uzdrowienie eurolandu (m.in. unia bankowa) zyskają ostateczny kształt.
Ostatnio, przy okazji negocjacji nowej perspektywy budżetowej UE, debata nad przyszłością Polski w strefie euro rozgorzała na nowo. Zaangażował się w nią resort finansów, NBP, a także prezydent Bronisław Komorowski, który postuluje, aby tym razem nie koncentrować się na datach, ale na przygotowaniu gospodarki do spełnienia kryteriów przyjęcia wspólnej waluty. Prezydent chciałby, abyśmy w 2015 r., kiedy w Polsce odbędą się wybory parlamentarne, wypełniali wszystkie warunki ekonomiczne przystąpienia do euro. Nawet jeśli się to uda, barierą dla naszego wejścia do eurolandu wciąż pozostaną zapisy konstytucyjne, a do zmiany ustawy zasadniczej konieczne jest uzyskanie 2/3 głosów w parlamencie, co jest równoznaczne ze zmianą układu sił politycznych w kraju.