Uwolnienie usług ożywi Europę

Polska zyskałaby nawet 1,5 proc. dodatkowego wzrostu PKB rocznie, gdyby w Unii Europejskiej w pełni zliberalizowano rynek usług

Publikacja: 08.05.2013 00:27

Uwolnienie usług ożywi Europę

Foto: Bloomberg

Polski hydraulik był symbolem walki o wolne usługi zaraz po wejściu naszego kraju do Unii Europejskiej w 2004 roku. Po wielu miesiącach debat, protestach związków zawodowych, próbach przezwyciężenia oporu najbardziej socjalnych państw UE, przyjęto ostatecznie w grudniu 2006 roku dyrektywę usługową w złagodzonej formie.

Już zadziałała ona pozytywnie, choć obowiązuje teoretycznie od grudnia 2009 roku, a w praktyce w wielu krajach (w tym w Polsce) nowe prawo zostało wprowadzone w życie jeszcze później.

Według szacunków Komisji Europejskiej, na które powołuje się londyński think tank Open Europe, dała ona korzyści sięgające 0,8 proc. produktu krajowego brutto, czyli 101 mld euro. Dalsze otwarcie rynku usług mogłoby przynieść od 0,65 do nawet 2,31 dodatkowego wzrostu gospodarczego rocznie – szacuje Open Europe w raporcie, który ma  zostać oficjalnie opublikowany w środę. „Rz" udostępniono wcześniej treść tego dokumentu.

Zasada kraju pochodzenia

Kluczowe dla dalszego zliberalizowania rynku usług jest wprowadzenie zasady proponowanej pierwotnie przez Komisje Europejską, ale odrzuconą przez grupę państw Wspólnoty. Chodzi o zasadę kraju pochodzenia. Przewiduje ona, że każda firma może świadczyć usługi w innym kraju UE według zasad obowiązujących w kraju ojczystym, a więc polska firma mogłaby działać na rynku niemieckim przestrzegając tylko polskich reguł.

Według londyńskiego think tanku to świetny sposób na pobudzanie wzrostu gospodarczego, dający większe korzyści niż inne propozycje, a na dodatek bezkosztowy z punktu widzenia budżetowego. Dla porównania zwiększenie możliwości pożyczkowych Europejskiego Banku Inwestycyjnego da dodatkowy wzrost 0,47 proc. PKB, proponowane tzw. obligacje projektowe (na inwestycje infrastrukturalne) – 0,04 proc. PKB, a roczna wartość funduszy strukturalnych to 0,5 proc. PKB.

Nadzieja w liberalizacji

– UE nękana jest bezrobociem, deficytem i długiem – plagami, którym zaradzić może tylko wzrost gospodarczy. Raport Open Europe pokazuje, jak wielkie korzyści gospodarcze może przynieść liberalizacja i handel ponadgraniczny w usługach – pisze w komentarzu do raportu Gustaw Blix, deputowany z rządzącej w Szwecji Umiarkowanej Partii Koalicyjnej.

12 krajów UE podpisało w 2012 r. list otwarty z apelem o dalszą liberalizację rynku usług (m.in. Polska)

Szwecja jest jednym z dwunastu krajów Unii Europejskiej, które w lutym 2012 roku podpisały list otwarty z apelem o dalszą liberalizację rynku usług. Była tam też Polska oraz Wielka Brytania, Holandia, Włochy, Estonia, Łotwa, Finlandia, Irlandia, Czechy, Słowacja oraz Hiszpania.

Wymierne korzyści

Na tej podstawie Open Europe apeluje o pełną liberalizację usług, choćby w gronie tych krajów, bo wiadomo już, że pozyskanie większości do wprowadzenia tego pomysłu w całej Unii Europejskiej może być trudne. A w czasach kryzysu i rosnących egoizmów gospodarczych nawet niemożliwe do wprowadzenia.

Według raportu już nawet taka wzmocniona współpraca dałaby zysk w postaci 1,17 proc. PKB, czyli 148 mld euro. Gdyby dołączyły jeszcze Niemcy – a według raportu nie jest to wykluczone – zyski byłyby jeszcze większe.

Działanie w mniejszej grupie jest w ramach Wspólnoty możliwe. Traktat lizboński przewiduje np. formułę tzw. wzmocnionej współpracy. Jeśli grupa krajów czuje, że chce się dalej integrować, a nie znajduje na to większości, może działaś sama. Wystarczy, że dziewięć państw UE złoży taki wniosek do Komisji Europejskiej, ta zaopiniuje go pozytywnie i prześle do Rady UE. A ta z kolei, większością głosów ministrów, zgodzi się na taki projekt. Wzmocniona współpraca w UE działa już dla unijnego patentu, dla rozwodów, a wkrótce stanie się tak w przypadku podatku od transakcji finansowych.

Zdaniem Open Europe teraz jest dobry moment na zaproponowanie wzmocnionej współpracy w dziedzinie usług. Po pierwsze w czasach kryzysu nowe miejsca pracy i każdy dodatkowy wzrost PKB, bardzo się liczą. Po drugie sama Unia Europejska realizuje w praktyce ideę większej liberalizacji usług. W programach pomocy dla Portugalii, Grecji, Irlandii czy ostatnio Cypru znalazły się zalecenia wyjścia poza obowiązujące minima z dyrektywy usługowej.

Mats Persson, dyrektor Open Europe

Na pełnym otwarciu rynku usług zyskałaby większość, a straciły nieliczne chronione profesje. W krajach, gdzie silne są lobby zawodowe i mocno słyszalny głos związków zawodowych, opór wobec pełnej liberalizacji usług jest największy. Tradycyjnie temu procesowi sprzeciwiały się Niemcy, gdzie bardzo rozwinięty jest system szkoleń i staży zawodowych. Niemcy to w ogóle kraj, gdzie regulacje różnych profesji sięgają setek. Obecnie jednak unijne instytucje zalecają krajom w kryzysie (Grecji, Portugalii, Cyprowi) i tym przeprowadzającym reformy strukturalne (Hiszpanii i Włochom) dalszą liberalizację usług, ponad to, czego wymaga UE. Na tym skorzystają Niemcy. Nie mogą więc dłużej opierać się otwarciu swojego rynku, żądając jednocześnie liberalizacji na południu.

Kraje UE bronią swoich rynków

Państwa członkowskie Unii Europejskiej ciągle stosują przeszkody w dostępie do swojego rynku usług, nawet tych zakazanych przez obowiązującą obecnie dyrektywę. Kilka krajów Wspólnoty stosuje praktyki dyskryminujące z punktu widzenia miejsca zamieszkania. Na przykład w Austrii kominiarze nie muszą już mieć austriackiego obywatelstwa, ale ciągle muszą mieć miejsce zamieszkania w tym kraju.

Na Cyprze agenci handlu nieruchomościami muszą mieć firmę zarejestrowaną na tej wyspie. Wymóg rezydencji dotyczy też instruktorów narciarstwa we Włoszech.

Inną trudnością jest tzw. test ekonomiczny. Mimo że zakazany w dyrektywie usługowej, to jednak ciągle jest stosowany w niektórych krajach. Zmusza on usługodawców do wypełnienia skomplikowanej procedury wykazującej istnienie zapotrzebowania na ich usługi czy nawet pokazującej skutki dla konkurencji.

W Austrii dotyczy to np.  kiosków sprzedających papierosy, podobny test funkcjonuje też w Grecji.  Dyrektywa zakazuje też udziału bezpośrednich konkurentów w procedurze przyznawania zezwoleń na działalność zagranicznych firm w danym kraju. Mimo to taki warunek występuje w Szwecji w przypadku prawników, we Francji w przypadku organizatorów imprez masowych, w Niemczech w przypadku inspekcji energetycznych. Raport wymienia też grupę krajów stosujących stałe taryfy za usługi, co również narusza swobodę świadczenia usług. Dotyczy to niektórych profesji w Bułgarii, Cyprze, Niemczech, Słowacji, Słowenii, Szwecji, a także w Polsce. W naszym kraju chodzi o prawników i agentów patentowych.

Polski hydraulik był symbolem walki o wolne usługi zaraz po wejściu naszego kraju do Unii Europejskiej w 2004 roku. Po wielu miesiącach debat, protestach związków zawodowych, próbach przezwyciężenia oporu najbardziej socjalnych państw UE, przyjęto ostatecznie w grudniu 2006 roku dyrektywę usługową w złagodzonej formie.

Już zadziałała ona pozytywnie, choć obowiązuje teoretycznie od grudnia 2009 roku, a w praktyce w wielu krajach (w tym w Polsce) nowe prawo zostało wprowadzone w życie jeszcze później.

Pozostało 92% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli