A ma ich być więcej. Chiński kapitał prywatny rozczarowany sztywnymi regulacjami i spowolnieniem na własnym rynku szuka okazji za granicą. Chińscy przedsiębiorcy szukają przede wszystkim surowców, rozwiniętych technologii (najlepszy przykład to przejęcie przez chińskie Lenovo amerykańskiego IBM) oraz rynków zbytu.
Pierwsza fala potężnych inwestycji z Chin poszła na początku wieku do Afryki. Firmy Kraju Środka szukały tam przede wszystkim łatwego dostępu do surowców. Chińczycy najchętniej wybierali kraje najbiedniejsze, gdzie systemy polityczne są słabe, a zasady ochrony środowiska mało przestrzegane. Początkowo szło łatwo, szybko jednak władze kolejnych „podbijanych" przez chiński kapitał państw zaczęły się skarżyć na złe traktowanie pracowników.
Według oficjalnych chińskich prognoz opublikowanych przez Narodową Komisję Rozwoju i Reform zagraniczne inwestycje Chińczyków wzrosną w tym roku o 15 proc. i wyniosą 88,7 mld dol.
Głównym kierunkiem chińskich inwestycji są dzisiaj Brazylia i Ameryka Łacińska. Ale także Unia Europejska oraz kraje ASEANu.
– Kryzys finansowo-gospodarczy w Europie stwarza dla chińskich przedsiębiorców doskonałe warunki, atrakcyjne są dzisiaj zwłaszcza Niemcy – uważa Shi Mingde, chiński ambasador w Niemczech.