EBC dobrze wie, co robi

Niedobrze byłoby, gdyby europejskie firmy uznały, że cała odpowiedzialność za pobudzenie gospodarki spoczywa na Europejskim Banku Centralnym – mówi Jose Vinals, dyrektor Departamentu Rynków Kapitałowych Międzynarodowego Funduszu Walutowego w rozmowie z Danutą Walewską.

Publikacja: 03.12.2013 02:29

Jose Vinals jest dyrektorem Departamentu Rynków Kapitałowych w MFW. Absolwent wydziału ekonomicznego

Jose Vinals jest dyrektorem Departamentu Rynków Kapitałowych w MFW. Absolwent wydziału ekonomicznego Uniwersytetu w Walencji, doktoryzował się w London School of Economics i Harvardzie. Przez kilka lat był wiceprezesem hiszpańskiego banku centralnego, a w Europejskim Banku Centralnym pracował na stanowisku szefa Komitetu Stosunków Międzynarodowych.

Foto: Bloomberg, Andrew Harrer Andrew Harrer

Jaka powinna być pana zdaniem polityka gospodarcza w Europie, żeby nasz kontynent odzyskał siłę, jaką się szczycił przez lata?

Musi dojść do konsolidacji tego ożywienia, które dopiero się zaczyna. Nie zapominajmy, że prognozy na rok 2014 nie są zachwycające, dla strefy euro zakłada się wzrost PKB na poziomie zaledwie jednego procenta. To w żadnym wypadku nie jest zadowalające. Względnym optymizmem napawa zaś rozruch akcji kredytowej, to z pewnością pomoże w umocnieniu ożywienia. Prawdziwym wyzwaniem pozostaje jednak przywrócenie wiarygodności europejskiemu systemowi bankowemu, który na nowo musi odzyskać klientów.

Drugi czynnik to reformy strukturalne. W Europie mówimy o nich tak często, że można się pogubić, o co właściwie tutaj chodzi. Kiedy w MFW przyglądamy się potencjałowi wzrostowemu, jaki ma dzisiaj Europa, zwłaszcza jak przebiegają w strefie euro reformy rynków pracy, to jak na dłoni widać, że elastyczność rynków pracy nadal jest w sferze planów. Gdyby udało się ją wprowadzić na przykład 5 lat temu, wzrost PKB byłby wyższy o kilka punktów procentowych. Wystarczy spojrzeć na reformy rynku pracy, które właśnie w kryzysie przeprowadzili Niemcy, także Hiszpanie, a spoza strefy euro – Polska. Wzrost gospodarczy czy wyjście z recesji nie bierze się z niczego. Nie znaczy jednak, że i na rynkach, które przodują, reformy mogą się zakończyć.

Kolejne wyzwanie to konsolidacja fiskalna. Nie wolno o niej zapominać w miarę, jak sytuacja gospodarcza będzie ulegała poprawie. Widzimy już zadowalające rezultaty, ale nigdzie ta reforma nie została zakończona. Przy tym, tnąc wydatki, musimy pamiętać, żeby nie zdusić pojawiającego się ożywienia w gospodarce. Jeśli więc reformy zostaną właściwie przeprowadzone, Europa stanie się znacznie lepszym miejscem do życia niż jest dzisiaj. Być może nawet bezpieczniejszym niż przed kryzysem.

I pana zdaniem w Europie nie zabraknie woli politycznej, żeby te reformy zakończyć, czy raczej jesteśmy skazani na rachityczny wzrost, a samo wyjście z kryzysu potrwa lata?

Nie wyobrażam sobie, żeby można było zaprzepaścić to wszystko, co już zostało zrobione.

Czy zdaniem MFW obniżanie stóp procentowych do tak niskiego poziomu, jak uczynił to Europejski Bank Centralny, jest właściwą polityką?

Europejski Bank Centralny wie, co robi. Inflacja jest niska, znacznie poniżej 2 proc., a gospodarka na odbudowę potrzebuje taniego pieniądza. Odbudowa postępuje bardzo powoli, bezrobocie jest zaś nadal na niebezpiecznie wysokim poziomie. Ale wiem, że EBC zawsze robił wszystko, by nie pozwolić na ryzyko wzrostu inflacji. Moim zdaniem EBC może pójść jeszcze dalej w zmianach stóp procentowych, żeby tylko przyspieszyć odbudowę europejskiej gospodarki.

Niedobrze byłoby jednak, gdyby europejskie firmy uznały, że cała odpowiedzialność za pobudzenie gospodarki spoczywa na banku centralnym. To błędna opinia.

Jak pan w takim razie ocenia obecną politykę gospodarczą Stanów Zjednoczonych, czy jest ona wsparciem dla wysiłków w Europie?

Tam także zwracamy uwagę na system finansowy, który eksplodował w 2008 roku. Od tego czasu system finansowy w USA został przebudowany i oceniamy, że te zmiany są dokładnie w połowie drogi. Największy postęp w USA widzę w porządkowaniu systemu bankowego. Amerykańskie władze naprawdę „wzięły byka za rogi" i bardzo konsekwentnie przeprowadziły akcję „czyszczenia" sektora finansowego, a banki szybko przywróciły finansowanie gospodarki.

Teraz Amerykanie muszą wziąć się za parabanki, które także zajmują się kredytowaniem gospodarki, ale nie podlegają takim samym regulacjom, działając trochę w cieniu. Z jednej strony odgrywają pozytywną rolę, bo stanowią wsparcie dla gospodarki, ale z drugiej strony ich działalność jest obciążona potężnym ryzykiem. Tak było przed wybuchem kryzysu i niewiele zmieniło się do dzisiaj. Problem jest poważny, bo sektor parabanków w USA jest dwukrotnie większy od całego sektora bankowego. I im szybciej zostanie ucywilizowany, tym lepiej dla światowej gospodarki.

Nie rozczarowuje pana sytuacja w krajach najszybciej rozwijających się, tzw. BRIC, o których mówiło się, że pociągną światową gospodarkę?

Powodów spowolnienia w krajach BRIC jest kilka. Pierwszy to transformacja, którą przeszła także Polska – chwilowe spowolnienie, żeby móc się potem już odbić do solidnego wzrostu. Mam nadzieję, że to spowolnienie jest okresowe, cykliczne. Pozostaje jednak niepokój, że ma ono podłoże strukturalne, tego wykluczyć nie można. Być może wzrost był zbyt szybki i jego tempo było nie do utrzymania? W przypadku Chin nie ma nic złego w tym, że PKB będzie zwiększał się nie o 10, ale o 7 proc. rocznie. W Indiach zaś wolniejszy wzrost spowodowany jest poważnymi ograniczeniami strukturalnymi. Europa nie jest zatem jedynym miejscem, gdzie reformy strukturalne są niezbędne, to dotyczy także Chin, Indii, Brazylii, Meksyku, Rosji. I naturalnie Polski.

Rozmowa została przeprowadzona 8 listopada w Barcelonie podczas dorocznego spotkania absolwentów hiszpańskiej szkoły biznesu IESE Business School.

Jaka powinna być pana zdaniem polityka gospodarcza w Europie, żeby nasz kontynent odzyskał siłę, jaką się szczycił przez lata?

Musi dojść do konsolidacji tego ożywienia, które dopiero się zaczyna. Nie zapominajmy, że prognozy na rok 2014 nie są zachwycające, dla strefy euro zakłada się wzrost PKB na poziomie zaledwie jednego procenta. To w żadnym wypadku nie jest zadowalające. Względnym optymizmem napawa zaś rozruch akcji kredytowej, to z pewnością pomoże w umocnieniu ożywienia. Prawdziwym wyzwaniem pozostaje jednak przywrócenie wiarygodności europejskiemu systemowi bankowemu, który na nowo musi odzyskać klientów.

Pozostało 88% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli