W Chinach wszystko jest na ogromną skalę, także dbałość o prawa konsumentów. Setki milionów e-klientów, a także setki milionów ludzi nabywających towary i usługi to ogromne wyzwanie dla regulacji prawnych. Statystycznie rzecz biorąc, musi dojść do wielu nadużyć. 15 marca w Chinach nazywa się dniem san-yao-wu, czyli dosłownie trzy-jeden-pięć. Państwowa telewizja zajmuje się sprawami konsumentów, podkreśla ich prawa i piętnuje niedopuszczalne praktyki niektórych firm. Przeważnie dostaje się koncernom z Zachodu, jak Apple.

W tym roku 15 marca to także dzień wprowadzenia znowelizowanego prawa konsumentów w Chinach. Sprzedawcy mają w myśl nowych przepisów przyjmować towar zwracany w ciągu 7 dni od zakupu. W przypadku zakupów internetowych klient nie będzie nawet musiał podawać przyczyny zwrotu. Dane klientów mają zostać otoczone szczególną opieką i do każdego ich komercyjnego wykorzystania potrzebne będzie  pozwolenie. Konsumenci łatwiej też będą mogli dochodzić swoich praw w sądach. Regulacje są potrzebne i konkretne, rząd prezydenta Xi Jingpinga po raz kolejny staje do walki z korupcją. Także na polu ochrony praw konsumenckich.

Na chińskim rynku dzieje się wiele. Pisaliśmy już o tym, że można obserwować masowy odpływ gotówki, którą Chińczycy wypłacają przy pomocy kart UnionPay. Najwięksi gracze rynku sprzedaży online, Alibaba i Tencent wprowadzają wirtualne karty kredytowe dla swoich klientów. Na początku poprzedniego tygodnia pojawiły się informacje, że pierwsza z firm chce wypuścić milion kart płatniczych we współpracy z China Citic Bank. System płatniczy Alipay dostępny w internetowym świecie należącym do Jacka Ma, umożliwiałby płatności online weryfikowane specjalnymi kodami QR. Klienci dostawaliby do dyspozycji rachunek w wysokości 33 dolarów. Była to odpowiedź Alibaby na podobną usługę oferowaną przez JD.com, głównego konkurenta na rynku e-sprzedaży w Chinach. JD należy do koncernu Tencent, którego właścicielem jest Pony Ma. Dzięki drugiej usłudze kredytowej można było dysponować kredytem do 2500 dolarów do wydania w sklepach powiązanych z serwisem. Jednak w ubiegły piątek, 14 marca, chiński bank centralny zabronił wykorzystania takiego rodzaju transakcji ze względu na bezpieczeństwo danych klientów.

Sprawa bezpieczeństwa konsumentów jest szczególnie ważna w sytuacji, gdy w chińskim sektorze finansowym zaczyna dochodzić do niebezpiecznego nagromadzenia pożyczek udzielonych pod przedsięwzięcia o dużym stopniu ryzyka. Rynek WMP (Wealth Management Products) doprowadził już do bankructw kilku dużych instytucji, ma mechanizm piramidy finansowej, a co za tym idzie, może wystąpić ryzyko załamania rynku i efekt domina. Bardzo groźny dla skuszonych obietnicą szybkich i wysokich zysków zwykłych ludzi.

Chiński konsument niedługo zyska także dodatkowy sposób nadzoru nad koncernami IT. Alibaba oraz chiński odpowiednik Twittera, Weibo, wchodzą na giełdę. IPO obu firm planowane są na nowojorskich rynkach przy obsłudze największych międzynarodowych banków. Szczególnie ważny będzie debiut Alibaby, ponieważ jego skala ma szansę pobić wynik osiągnięty przez wchodzącego na giełdę Facebooka w 2012 roku. Wartość IPO szacuje się nawet na ponad 200 mld dolarów.