To znaczy?
Energia może być potężną bronią polityczną. Nikt już ani w Europie, ani w Stanach Zjednoczonych nie ma wątpliwości. Dlatego uniezależnienie się Europy od surowców energetycznych z Rosji staje się nie tyle możliwością, co koniecznością. Amerykanie – i ich gaz – mogą nam w tym pomóc. Wzmocnienie partnerstwa euroatlantyckiego nie tylko w zakresie militarnym, ale i w dziedzinie energii, to kwestia „być albo nie być" bezpieczeństwa całej Europy.
Na ile to, co się dzieje na Ukrainie, jak zachowuje się Rosja może osłabić stosunki gospodarcze z Rosją i zahamować ożywienie europejskie i polskie? Czy będziecie na ten temat rozmawiać?
To z pewnością będzie tłem każdej debaty tegorocznego Kongresu. Jest europejski, ale organizujemy go my, Polacy. Jak mało kto rozumiemy wagę bezpieczeństwa w wymiarze politycznym, strategicznym, militarnym i gospodarczym. Takie bezpieczeństwo potrzebne jest także Ukrainie. Dlatego mobilizujemy do działania całą Unię. Trzy tygodnie temu na zaproszenie premiera Ukrainy Arsenija Jaceniuka byłem w Kijowie na kongresie o bezpieczeństwie, zwłaszcza energetycznym. Rozmawiałem m.in. z ministrem energetyki, Jurijem Prodanem, na temat współpracy energetycznej, rurociągu Odessa-Brody-Gdańsk, wykorzystania magazynów gazu na Ukrainie czy budowy nowoczesnych bloków węglowych przez nasze polskie firmy. Szkoda, że ze względu na sytuację na Ukrainie nie będziemy gościć ani premiera, ani ministra na Kongresie. Jednak Ukraina jest dzisiaj bardzo otwarta na współpracę z UE.
Naszym przedsiębiorcom, naszej gospodarce w dłuższej perspektywie nic nie opłaca się bardziej, niż to, by na wschód od naszych granic istniało zrównoważone, rozwijające się i demokratyczne państwo. Wspieranie przemian w takim kierunku jest niezwykle istotne, kiedy niestabilność naszego wielkiego wschodniego partnera, jakim jest Rosja, nie daje nam o sobie zapomnieć.
Pamięta pan temat, albo kwestię, którą podnoszono na EKG, a potem nie znalazła zainteresowania wśród polityków europejskich?