Belka zaznaczył zarazem, że wydarzenia na Ukrainie osłabiły stanowisko tych, którzy występowali przeciwko wprowadzeniu euro w Polsce, powołując się na argument narodowej suwerenności.
"Dopóki eurostrefa jest w (pokryzysowej) fazie odbudowy, a ożywienie w krajach starej UE może ulec odwróceniu, entuzjazm do wchodzenia do eurostrefy nie jest w Polsce duży. Nie mówimy, że nigdy nie wstąpimy, ale na obecnym etapie usiłujemy zrobić jak najlepszy użytek z czasu, który mamy, by się dobrze przygotować" – dodał.
W prelekcji wygłoszonej w dawnym londyńskim ratuszu (Guildhall) na brytyjsko-polskiej konferencji dla biznesu, były premier mówił, że polska gospodarka nie jest "strukturalnie konkurencyjna" na tyle, by wejść do unii walutowej z najsilniejszą w Europie gospodarką Niemiec, ponieważ konkuruje głównie cenowo.
"Ta forma konkurencyjności może zniknąć, gdy płace zaczną rosnąć, złoty umocni się, presja inflacyjna nasili się" - wskazał. Z wejściem złotego do mechanizmu stabilizowania walut ERM2 łączy się z też ryzyko umocnienia waluty, czego doświadczyła Słowacja.
"Polska gospodarka ma przed sobą długą drogę, zanim stanie się idealnym członkiem unii walutowej" – stwierdził prezes NBP.