Dane podała Narodowa Asocjacja Agencji Windykacyjnych w Rosji. Jej wiceprzewodniczący Siergiej Szpeter powiedział gazecie Izwiestia, że łączna kwota do odzyskania to ponad 2 mld rubli (60 mln dol.). W jego ocenie połowa długów to rachunki za usługi medyczne, 30 proc. - niezapłacone mandaty za przewinienia drogowe, 10 proc. za wynajem kwater i domów a także 10 proc. - za niezapłacone koszty nauki (czesne lub kursy specjalistyczne) za granicą. Windykatorzy zwracają uwagę, że turyści z Rosji mający problemy ze zdrowiem za granicą nie zwracają uwagi, że koszty leczenia często są wyższe aniżeli posiadane przez nich ubezpieczenie. Powszechnie też rosyjscy klienci firm wynajmujących samochody nie płacą mandatów, które dostają za przekroczenie prędkości czy nieprawidłowe parkowanie. Jednak zagraniczne służby „dokładnie zbierają wszystkie kwity i wcześniej czy później trafiają one do firm windykacyjnych".
- Najwięcej długów do windykacji trafia do rosyjskich firm z USA oraz najpopularniejszych krajów europejskiego wypoczynku Rosjan - Włoch, Grecji i Hiszpanii - mówi Jelena Dokuczajewa szefowa firmy windykacyjnej Sekwoja Credit Consolidation.
Nie tylko obywatele Federacji nie są skorzy do płacenia rachunków za granicą. Firmy windykacyjne mają też zlecenia ściągnięcia należności od osób prawnych - firm, które Rosjanie rejestrują za granicą, ale „zapominają" zapłacić tam podatki.
Według Światowej Organizacji Turystycznej Rosja jest drugim po Chinach krajem świata z największą dynamiką wzrostu wydatków turystycznych za granicą. Od 2000 r rosyjskie wydatki na wypoczynek zagraniczny zwiększyły się 7-krotnie (średnio 32 proc. rok do roku). W Chinach wzrost jest ośmiokrotny.
- Imponujący wzrost wydatków turystycznych z Chin i Rosji odzwierciedla wejście na rynek turystyczny rosnącej klasy średniej z tych krajów. Gospodarki wschodzące stały się więc siłą napędową wzrost popytu na usługi turystyczne - komentował ubiegłoroczne wyniki Taleb Rifai sekretarz generalny organizacji.