Wartość niemieckiego eksportu wzrosła w lipcu aż o 4,7 proc. wobec czerwca i o 8,5 proc. rok do roku. W efekcie po raz pierwszy w historii przekroczyła 100 mld euro. To, w połączeniu ze spadkiem importu o 1,8 proc. zwiększyło nadwyżkę Niemiec w handlu zagranicznym do 23,4 mld euro, z 16,6 mld euro w czerwcu. To również rekord.
Te dane są o tyle zaskakujące, że dotąd Niemcy uchodziły za jedno z państw, których gospodarka najbardziej ucierpi wskutek sankcji, jakie w następstwie konfliktu na Ukrainie wzajemnie nałożyły na siebie UE i Rosja. W I półroczu niemiecki eksport do Federacji Rosyjskiej spadł o 15,5 proc. w porównaniu z tym samym okresem poprzedniego roku. Tymczasem Rosja, odpowiadająca za około 3 proc. niemieckiego eksportu, jest dla tamtejszych producentów 11. najważniejszym zagranicznym rynkiem zbytu.
Handlowymi konsekwencjami konfliktu na Ukrainie ekonomiści tłumaczyli m.in. zaskakujący spadek niemieckiego PKB w II kwartale br. o 0,2 proc. Po tych danych obniżyli oni swoje całoroczne prognozy dla nadreńskiej gospodarki. Obecnie ekonomiści średnio przewidują, że urośnie ona w tym roku o 1,8 proc., zamiast 2 proc., jak oceniali jeszcze miesiąc temu. W 2015 r. tempo wzrostu ma przyspieszyć do 1,9 proc.
– Trzeci kwartał rozpoczął się dla niemieckiej gospodarki bardzo pomyślnie. Pierwsze dane sugerują, że motor wzrostu Niemiec w III kwartale znów zapalił – ocenił Johannes Gareis, ekonomista w banku Natixis.
Ale permanentna nadwyżka handlowa Niemiec jest źródłem krytyki, że kraj ten za mało wydaje. W poniedziałek do zwiększenia wydatków inwestycyjnych, co pomogłoby gospodarce całego eurolandu, wezwała Berlin szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde.