Reklama
Rozwiń

Efekty wyższej wartości nominalnego PKB

Efektem doliczenia narkobiznesu do wartości gospodarki, będzie... zwiększenie wydatków na armię. W górę pójdzie też poziom zamożności Polaków.

Publikacja: 07.10.2014 01:31

Haubice Krab z HSW mają unowocześnić polską artylerię.

Haubice Krab z HSW mają unowocześnić polską artylerię.

Foto: Rzeczpospolita, Michał Walczak Michał Walczak

Obowiązujący od października nowy system liczenia wartości PKB w większości zmienia tylko statystyczny obraz naszej gospodarki.

Przy uwzględnianiu w takich szacunkach przestępczej działalności na rynku narkotyków i prostytucji (a także zmianie zasad liczenia wydatków na innowacje) nasz PKB się podniósł o 26 mld zł. Powoduje to wymierne obciążenia finansowe dla państwa lub otwiera furtkę do większych wydatków.

Więcej na wojsko

Takim obciążeniem mogą być przede wszystkim wydatki na wojsko.

– Według ustawowych zapisów liczy się je jako procent nominalnego PKB, im więc wyższa jego wartość, tym większe powinny być nakłady budżetowe na obronność ?– mówi Mirosław Gronicki, ?b. minister finansów.

O ile wyższe? Według wyliczeń „Rz" może chodzić o 500–600 mln zł rocznie. W 2016 r. na obronność mamy wydać 2 proc. PKB. Gdyby odnieść to do PKB liczonego według starej metodologii (ESA 95), daje to 35,4 mld zł. Gdyby odnieść do nowej (ESA 2010) – 36 mld zł.

Dla wojska to oczywiście dar z nieba. Za dodatkowe 500 mln zł można np. kupić cały moduł dywizjonowy armatohaubic Krab. To 24 działa i kilkadziesiąt pojazdów towarzyszących – dowodzenia i technicznych. Ten najnowocześniejszy obecnie system broni artyleryjskiej produkowany jest przez Hutę Stalowa Wola.

– Trzeba tylko pamiętać, że interpretacja wydatków na wojsko może być bardzo różna. Przykładowo, z budżetu MON płacone są emerytury wojskowych, które jako żywo nie są wydatkami zbrojeniowymi – zastrzega Gronicki.

Jaka składka do UE

Od poziomu nominalnego PKB pośrednio uzależniona jest także nasza składka do UE (w 2014 r. to ponad 17 mld zł). – Ale niekoniecznie musi ona wrosnąć z powodu zmiany metodologii rachunków narodowych – zastrzega Tomasz Gibas, doradca ekonomiczny przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce. Wartość PKB po zmianach narzuconych przez unijny urząd statystyczny Eurostat wzrosła praktycznie we wszystkich krajach Unii Europejskiej, a w wielu z nich nawet bardziej niż w Polsce. Przykładowo, w Niemczech o 3,3 proc., we Włoszech o 3,7 proc., w Holandii o 7,6 proc., w Polsce – „tylko" o 1,6 proc. Przeliczenie więc według nowego PKB składki płaconej przez poszczególnych członków, przy niezmienionej wartości unijnego budżetu, może się okazać dla Polski nawet korzystne.

1,66 bln zł wyniosła nowa, nominalna wartość naszego PKB w 2013 r. To o 26 mld zł więcej niż przed zmianą

Za to mniej korzystne wydaje się spełnienie innego zobowiązania wobec Unii Europejskiej – zwiększenie wydatków na badania i rozwój. Polska w ramach strategii Europa 2020 zobowiązała się, że do 2020 r. zwiększy nakłady na B+R, zarówno te publiczne, jak i prywatne, do 1,7 proc. PKB (premier Ewa Kopacz mówiła nawet o 2 proc. PKB) z ok. 1 proc. w 2014 r.

Furtka dla rządu

– Nowe szacunki PKB otwierają też pole do poluzowania fiskalnego w finansach państwa – zauważa Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – Chodzi o to, że w relacji do PKB obniży się deficyt państwa – o 0,1–0,2 pkt proc., a przede wszystkim zadłużenie – o 0,6–0,8 pkt proc. – dodaje. Nie są to wielkie zmiany, ale wystarczające, by rząd mógł podnieść wydatki budżetu o kilka miliardów złotych, nie obawiając się przekroczenia ustawowych czy unijnych limitów długu i deficytu.

Według Piotra Bujaka, ekonomisty PKO BP, nowy rząd już nawet skonsumował tę statystyczną nadwyżkę. W 2015 r. zwiększy się ulga na dzieci i więcej podatników będzie mogło skorzystać z niej w całości. Rząd przewiduje też wprowadzenie urlopu wychowawczego dla wszystkich, także bezrobotnych (świadczenie w wysokości 1 tys. zł), czy korzystniejsze zasady świadczeń rodzinnych.

– Wykorzystywanie powstałej w statystyczny sposób przestrzeni do zwiększenia wydatków będzie działaniem krótkowzrocznym – ostrzega Jankowiak. – Przy pseudoreformie OFE czy debacie o wejściu Polski do strefy euro prezydent i ówczesny minister finansów mówili o konieczności obniżenia długu do 40 proc. PKB. Lepiej więc obecne zmiany wykorzystać do tego celu – dodaje ekonomista.

Pozostałe efekty zmiany metodologii liczenia PKB mają wymiar przede wszystkim statystyczny. Przykładowo, zwiększa się poziom zamożności Polaków liczony jako PKB w przeliczeniu na głowę. W 2013 r. to prawie 700 zł na osobę – podaje GUS.

Spadną też nasze obciążenia podatkowe, bo w relacji do PKB obniży się wartość zbieranych przez fiskusa podatków czy poziom wydatków państwa (o ile szybko nie wzrosną). Gorzej za to możemy wypadać na tle innych krajów w statystykach poziomu wydatków na zdrowie, pomoc społeczną czy innowacje.

– Trzeba jednak pamiętać, że to tylko statystyczne zmiany i absolutnie nie można mówić o obniżeniu fiskalizmu czy zwiększeniu zamożności. One się zmienią tylko w jednej metodologii w porównaniu z drugą, ale rok do roku, a więc prawdziwych zmian nie będzie – podkreśla Rafał Antczak, ekonomista z Deloitte. – Jest jednak w nowych zasadach ESA 2010 bardzo istotna zmiana: kraje UE będą musiały przedstawić tzw. dług ukryty, czyli zobowiązania wobec obecnych i przyszłych emerytów. Zobowiązania te wynikają z konstrukcji systemu emerytalnego i trendów demograficznych. W Polsce szybko się wydłuża średni czas życia, co powoduje zwiększone wydatki dla ZUS. To są rzeczy, które trzeba uwzględniać w decyzjach ekonomicznych już dziś. Tymczasem w Polsce mało kto o tym myśli, a GUS zacznie o tym informować dopiero od 2016 r. – wyjaśnia Antczak.

Stanisław Kluza, b. minister finansów

To, że mamy nominalne wyższy PKB, niewiele zmieniło w obrazie polskiej rzeczywistości. Ale poprawią się prawdopodobnie (co trzeba jeszcze dokładnie policzyć) statystyki dotyczące np. zadłużenia państwa czy wydatków publicznych w relacji do PKB. A to niestety może się stać użyteczne dla polityków, którzy zamiast reformować, wolą pokazywać papierowe zmiany. Podobnie było przy sprawie OFE: choć nie zmieniono systemu emerytalnego i problemy pozostały te same, to w różnych dokumentach widać spadek zadłużenia i wydatków państwa. Na temat efektów zmian w liczeniu PKB trzeba więc szeroko rozmawiać, wyjaśniać, skąd one się biorą, nawet w formie debaty publicznej, tak by nie uśpić naszej czujności. By Polacy nie dali sobie wmówić, że jest lepiej, podczas gdy nic tak naprawdę się nie zmieniło.

Jak liczy GUS

Główny Urząd Statystyczny zrewidował szacunki wartości PKB ze względu na obowiązywanie od października nowych międzynarodowych standardów metodycznych, m.in. systemu ESA 2010 (dla krajów UE). Zmieniony system jest dość skomplikowany, w uproszczeniu zakłada m.in. odmienny niż dotychczas sposób klasyfikowania wydatków na badania i rozwój, na systemy uzbrojenia czy tzw. pozostałe ubezpieczenia. Uwzględnia także wartość czarnej strefy, czyli działalności całkowicie nielegalnej. W Polsce to przede wszystkim narkotyki, przemyt papierosów oraz sutenerstwo (sama prostytucja w naszym kraju nie jest zakazana). GUS oszacował, że w efekcie wdrożenia nowej metodologii nasz PKB w 2013 r. był łącznie o 1,6 proc. wyższy, niż szacowano dotychczas. To ok. 26 mld zł więcej, z czego 13 mld zł dodała działalność przestępcza.

Obowiązujący od października nowy system liczenia wartości PKB w większości zmienia tylko statystyczny obraz naszej gospodarki.

Przy uwzględnianiu w takich szacunkach przestępczej działalności na rynku narkotyków i prostytucji (a także zmianie zasad liczenia wydatków na innowacje) nasz PKB się podniósł o 26 mld zł. Powoduje to wymierne obciążenia finansowe dla państwa lub otwiera furtkę do większych wydatków.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Finanse
Listy zastawne: klucz do tańszych kredytów mieszkaniowych?
Finanse
Otwarcie na dialog, czekanie na konkretne działania
Finanse
Putin gotowy na utratę zamrożonych aktywów. Już nie chce kupować boeingów
Finanse
Donald Trump wybiera nowego szefa Fed. Kandydat musi spełniać podstawowy warunek
Finanse
Holistyczne spojrzenie na inwestora