Reklama
Rozwiń

Coś lepszego od Chin

Pekin chce inwestować. A Afryka potrzebuje inwestycji

Publikacja: 22.11.2014 07:30

Coś lepszego od Chin

Foto: Bloomberg

Chiny inwestują na całym świecie. Z blisko 42 mld dolarów przeznaczonych na pomoc międzynarodową do końca 2009 roku, ponad połowa (dokładnie 45,7 proc.) zostało przeznaczonych na Afrykę. Dzięki temu Chiny są największym partnerem handlowym całego kontynentu. Jedynie w 2013 roku wzajemny handel wyniósł ponad 200 mld dolarów w towarach, dodatkowo Chiny pomagają Afryce rozwijać branżę wydobywczą. W efekcie w ciągu ostatnich 10 lat PKB całego kontynentu rosło w tempie 5,5 proc. rocznie.

Mroczna współpraca

Współpraca jest owocna, ale czasami miewa mroczne strony. Trudno je udowodnić, ale istnieją podejrzenia, że Pekin finansuje rządy wieloletniego przywódcy Zimbabwe, Roberta Mugabe oraz prezydenta Sudanu, Omara al-Bashira. Pierwszy z polityków ma na koncie ponad trzy dekady u władzy, które zdążyły doprowadzić państwo na skraj przepaści finansowej, jednak nie przeszkadza to wciąż brać miliardów dolarów chińskiej pomocy, która w rzeczywistości zabezpiecza interesy prowadzone przez Chińczyków pod okiem Mugabe. Krążą także informacje o tym, że córka prezydenta uczy się na jednym z uniwersytetów w Hongkongu, a żona bardzo często lata do chińskich metropolii na zakupy. Rodzina Mugabe ma mieć także według niektórych poważny kapitał zgromadzony w postaci nieruchomości na terenie Chin. Wszystko, by interesy Pekinu nie cierpiały w najmniejszy sposób ze strony skorumpowanej władzy w afrykańskim państwie.

Chińska obecność w Sudanie także budzi wątpliwości. Wsparcie dla prezydenta al-Bashira oznacza popieranie rozlewu krwi i domowej wojny. W kraju zginęło już ponad 300 tys. ludzi, a 2,5 mln musiało opuścić swoje miejsca zamieszkania. Chińczycy jednak trzymają się mocno, zaopatrują sudańską armię w swój sprzęt i podpisują kolejne kontrakty na tamtejszą ropę. Dzięki temu reżim może spokojnie robić swoje, czyli dalej krzywdzić własnych obywateli. Nie bez przyczyny można zauważyć korelację między poziomem eksportu sudańskiej ropy do Chin i importowi broni z Pekinu w druga stronę od 2008 roku. Chińskie inwestycje warte miliony dolarów lokowane są głównie w osiedlach dla bogaczy, dla rządzącej elity, a zwykli ludzie nie mają z tego nic.

Czy jest inne wyjście?

Czy Afryka ma jednak inne wyjście? Chiny chcą inwestować, choć wiąże się to z zabezpieczaniem nie do końca czystych interesów. Lepszy jednak jakikolwiek ruch niż żaden. Ekonomiści lubią przytaczać przykład Afryki jako kontynentu pełnego możliwości i dysponującego ogromnym potencjałem, ale nie idzie to w parze z rzeczywistym zainteresowaniem kolejnych partii kapitału. Rozczłonkowanie polityczne, walki plemienne, krwawe konflikty, etniczne zacietrzewienie, szybka zmienność sytuacji ekonomicznej i politycznej, korupcja przewyższająca poziom spodziewany w najgorszych koszmarach oraz brak odpowiednich regulacji prawnych – to nie są czynniki, które zachęcałyby do inwestycji.

Dużo i chętnie o współpracy z Afryką mówią amerykańscy politycy, ale niewiele w praktyce za tym idzie. Pomiędzy 2011 a 2013 rokiem amerykańskie inwestycje zmniejszyły się o 32 proc. Najbliżej Afryki są Arabowie, ale na przeszkodzie ku dalszym inwestycjom mogą stanąć kwestie religijne. Z tego szumnie opiewanego afrykańskiego wzrostu pozostaje jedynie śledzenie statystyk, a nie rzeczywiste działanie na szeroką skalę.

Według danych 20 najszybciej rozwijających się gospodarek świata znajduje się właśnie na tym kontynencie. I nic dziwnego, bo PKB na głowę mieszkańca pozostaje czterokrotnie niższe niż w Azji. Oba kontynenty dzieli ogromna różnica tempa rozwoju. W Azji wartość PKB na osobę rośnie 7,3 proc., a w Afryce 1,8 proc. Chińskie pieniądze trafiają do Afryki przez ręce tamtejszych polityków, watażków i generałów. Dla Pekinu taki brak transparentności jest nawet lepszy, ponieważ nie trzeba liczyć się z kwestiami praw człowieka i ewentualnych sporów terytorialnych.

Indyjskie inwestycje

Nadzieją Afryki mogą być Indie. Indie według premiera Narendry Modiego mają patrzeć na wschód, myśleć o Azji i ekspansji zagranicznej. Nic nie stoi na przeszkodzie, by kierunkiem tej ekspansji stała się Afryka. Grunt pod inwestycje już jest – obecnie Indie znajdują się na piątym miejscu pod względem kapitału lokowanego na kontynencie (za Stanami Zjednoczonymi, Francją, Malezją i Chinami).

Indie i Afrykę łączy kolonialna przeszłość. Większość tych lepiej rokujących gospodarek z Afryki jak Ghana, Nigeria, Kenia, Tanzania, RPA i Botswana to byłe kolonie imperium brytyjskiego. Tak samo jak przed laty Indie. W Afryce mieszka też liczna mniejszość indyjska, południowoafrykański Durban uważany jest za największe indyjskie miasto poza krajem. Afrykańsko-indyjska współpraca mogłaby nawet doprowadzić do stworzenia z oceanu Indyjskiego czegoś na kształt wewnętrznego morza pomiędzy oboma partnerami. Przed Afryką wiele wyzwań odnośnie przyciągania inwestycji i nowych przedsiębiorstw.

Chiny inwestują na całym świecie. Z blisko 42 mld dolarów przeznaczonych na pomoc międzynarodową do końca 2009 roku, ponad połowa (dokładnie 45,7 proc.) zostało przeznaczonych na Afrykę. Dzięki temu Chiny są największym partnerem handlowym całego kontynentu. Jedynie w 2013 roku wzajemny handel wyniósł ponad 200 mld dolarów w towarach, dodatkowo Chiny pomagają Afryce rozwijać branżę wydobywczą. W efekcie w ciągu ostatnich 10 lat PKB całego kontynentu rosło w tempie 5,5 proc. rocznie.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Finanse
Listy zastawne: klucz do tańszych kredytów mieszkaniowych?
Finanse
Otwarcie na dialog, czekanie na konkretne działania
Finanse
Putin gotowy na utratę zamrożonych aktywów. Już nie chce kupować boeingów
Finanse
Donald Trump wybiera nowego szefa Fed. Kandydat musi spełniać podstawowy warunek
Finanse
Holistyczne spojrzenie na inwestora