W odpowiedzi na przyłączenie się do zachodnich sankcji, Dmitrij Miedwiediew ogłosił, że Albania, Czarnogóra, Luksemburg, Islandia i Lichtenstein zostały objęte rosyjskim embargiem. Od dziś nie mogą eksportować do Rosji swojej żywności.

Miedwiediew podał, że Ukraina też może dołączyć do piątki, jeżeli jej rząd przyjmie gospodarczą część umowy stowarzyszeniowej z Unią. Do 1 stycznia Moskwa i Kijów muszą się porozumieć w sprawie regulacji gospodarczych. Na razie postępu tu nie ma. I jeżeli nie będzie to od 1 stycznia ukraińska żywność nie wjedzie do federacji.

Rosyjski nadzór żywnościowy wstrzymał przyjmowanie certyfikatów weterynaryjnych z pięciu państw objętych embargiem. Zdaniem ekspertów bezpośrednim skutkiem rozszerzenia embarga będzie dalszy wzrost cen ryb i owoców morza w rosyjskich sklepach. To efekt objęcia zakazem towarów importowanych z Islandii. W 2014 r. wyspiarze sprzedali Rosji 125,8 tys. ton a za pięć miesięcy 2015 r. - 32,25 tys. ton. Do tego były to ryby rzadko już spotykane w Rosji. Islandia dostarczała też jagnięciny klasy premium na rosyjskie stoły. Szef Federalnej agencji ds. rybołówstwa spodziewa się teraz, że islandzkie produkty będą do Rosji trafiać poprzez Wyspy Owcze.

Co do Ukrainy, to sprzedaje ona w Rosji owoce, warzywa, soki, słodycze, a zakazane są niektóre gatunki serów, nabiał i niektóre alkohole. Dzięki tanim ukraińskim owocom i warzywom, na razie i rosyjska konkurencja trzyma się w ryzach. Jeżeli jednak ukraińskie towary znikną z Rosji, to ceny, szczególnie warzyw i owoców, gwałtownie skoczą w górę, ostrzegają eksperci pytani przez agencję Prime.