Rz: Czy rok 2007 jest przełomowy dla izraelskiego kina? Na festiwalu zobaczymy m.in. „Wizytę orkiestry” Erana Kolirina i „Beaufort” Josepha Cedara, które zdobyły na światowych festiwalach mnóstwo nagród...
Ilana Sharon: Międzynarodowy sukces naszych filmów nie nastąpił z dnia na dzień. Przemysł filmowy w Izraelu powstał później niż w innych krajach. Współczesne kino izraelskie narodziło się dopiero w 1960 roku. Dlatego nasi filmowcy potrzebowali czasu, by artystycznie dojrzeć. Kiedyś budżety filmów były minimalne. Kraj walczył o przetrwanie, więc rząd miał inne priorytety niż finansowanie produkcji filmowej. Jednak w ostatnich dziesięciu latach – dzięki wprowadzeniu w 1999 roku nowej ustawy o kinematografii – nastąpiły pozytywne zmiany. Wzrosły budżety filmów. Powstaje ich coraz więcej. Poza tym nowe prawo kładzie nacisk na edukację młodych filmowców.
Czy wobec tego możemy mówić o nowej fali izraelskich twórców?
Tak, chociażby dlatego, że pojawiło się całe pokolenie młodych reżyserów, którzy skończyli profesjonalne uczelnie filmowe. Do zawodu dobrze przygotowuje ich również telewizja. Eran Kolirin, zanim zadebiutował w kinie „Wizytą orkiestry” – która zdobyła nagrodę dla najlepszego filmu roku w Izraelu – nakręcił z powodzeniem film telewizyjny. Napisał także scenariusz do obrazu „Zur Hadasim” w reżyserii jego ojca Gideona Kolirina. Ten przykład pokazuje, że pokolenie starszych twórców nie jest osamotnione. Młodzi filmowcy chętnie z nimi współpracują.
Jakie tematy są najczęściej poruszane w nowych filmach?