[b]Jest pani laureatką Orłów i gdyńskich Złotych Lwów. Jaką wartość ma dla pani Europejska Nagroda Filmowa, w końcu Oscar Starego Kontynentu? [/b]
[b]Magdalena Biedrzycka:[/b] Ogromną. Dzięki takim wyróżnieniom zapomina się o wszystkich trudach i niedogodnościach naszej pracy. Ja w przygotowanie kostiumów wkładam całe serce i bardzo dużo wysiłku. Nawet fizycznego, bo należę do tych kostiumologów, którzy nie siedzą wyłącznie pracowni. Jeżdżę na plan zdjęciowy, żeby sprawdzić ubranie każdego statysty. No i okazuje się, że ktoś to docenia.
[b]„Katyń był pierwszym filmem, przy którym współpracowała pani z Andrzejem Wajdą. [/b]
Porozumieliśmy się od razu. Obojgu nam zależało przede wszystkim na prawdzie. Nie robiłam nawet rysunków kostiumów. Przygotowałam około 200 fotografii, które dostałam z prywatnych albumów członków rodzin katyńskich. Tam szukaliśmy pomysłów na stroje naszych bohaterów. Potem zaczęły się schody, bo mieliśmy 5 tygodni na przygotowanie się do zdjęć, a mój zespół składał się zaledwie z trzech osób. Pracowaliśmy potwornie ciężko. Ale udało się.
[b]Ile kostiumów przygotowała pani do „Katynia”? [/b]