Komputerowy Jim Carrey

W "Opowieści wigilijnej" w reżyserii Roberta Zemeckisa aktorzy wyglądają jak animowane kukiełki

Publikacja: 19.11.2009 18:52

Nowoczesna technika pozwoliła ożywić dickensowski świat

Nowoczesna technika pozwoliła ożywić dickensowski świat

Foto: materiały prasowe

[b][link=http://www.rp.pl/artykul/9131,394309_Jutro_moge_byc_pod_wozem_____.html]Czytaj też rozmowę Barbary Hollender z Colinem Firthem[/link][/b]

Powieść Karola Dickensa ma już blisko 170 lat i wciąż wychowują się na niej kolejne pokolenia. Historycy kina obliczyli, że doczekała się już około 80 adaptacji filmowych. Pierwsza pochodzi z 1901 roku. Za jedną z najlepszych uznawana jest ta z 1951 roku – bardzo stylowa, z Alastai-rem Simem w roli Scroodge'a.

Najnowsza wersja "Opowieści wigilijnej" powstała w wytwórni Disneya. Promocja rozpoczęła się w maju, podczas ostatniego festiwalu w Cannes. Świat obiegły wówczas zdjęcia zaśnieżonych choinek, które wyrosły na zalanym słońcem Bulwarze Croisette.

W piątek film wyreżyserowany przez Roberta Zemeckisa wchodzi na ekrany polskich kin.

– Uwielbiam tę książkę – mówi reżyser. – Zakochałem się w niej jako mały chłopiec. I do dzisiaj myślę, że to wyjątkowo piękna historia o wewnętrznej przemianie. Chciałem przenieść ją na ekran bardzo wiernie.

A więc cofamy się w lata 40. XIX wieku. Stary skąpiec Ebenezer Scroodge w Wigilię siedzi samotnie w swoim sklepie i podlicza zyski. Niespodziewanie odwiedza go duch zmarłego wspólnika Marleya, przestrzega przed egoistycznym życiem. A dalej... Zresztą, kto nie zna tej opowieści?

– Zagrać człowieka, który nie wierzy w miłość, bo nigdy jej nie zaznał, to wyzwanie dla aktora – mówi filmowy Scroodge Jim Carrey. – A nie zaznał, bo na nią nie zasługiwał. Niedoścignionym wzorem był dla mnie Alastair Sim. Nie chciałem naśladować jego gry, ale próbowałem jak on oddać gorycz i głęboki smutek Scroodge'a.

Carrey cieszy się, że w "Opowieści wigilijnej" zagrał kilka ról – poza Scroodgem także duchy. Każdy z innego okresu życia skąpca.

Robert Zemeckis zdaje sobie sprawę, że dzisiejsi odbiorcy filmu są wychowani w erze komputerów i efektów specjalnych.

– We wcześniejszych ekranizacjach w duchy wcielały się zwykle kobiety ubrane w ślubne, białe suknie albo owinięte prześcieradłami. My mogliśmy wyczarować zjawy tak, jak przystało na XXI wiek.

Twórca "Forresta Gumpa" zrobił film trójwymiarowy 3D, wykorzystując technikę performance capture. Nie jest mu ona obca. Dzięki niej w "Ekspresie polarnym" Tom Hanks mógł zagrać aż sześć postaci, między innymi dziecko. Podobnie Zemeckis pracował jeszcze w "Beowulf". W performance capture ciało aktora pokryte jest minikamerkami, które rejestrują jego ruchy i mimikę twarzy. Obrazy przetwarzane są potem na komputerze. Można w ten sposób zmienić wykonawcy kolor włosów, kształt nosa czy kolor skóry, "ubrać" go w kostium, dodać rekwizyty. Postacie na ekranie mają więc podstawowe rysy, mimikę i ruchy aktorów. Obraz wygląda bardzo naturalnie, ale czy to jest aktorstwo?

– Pracowaliśmy jak przy każdym innym filmie – twierdzi Colin Firth, odtwórca roli Freda. – Może nawet wygodniej, bo nagrywaliśmy sceny w kolejności chronologicznej. Znajdowaliśmy się w jednym pomieszczeniu, trochę jak w teatrze. Tyle że mieliśmy na głowach kaski z kamerami, które rejestrowały każdy gest, ruch, grymas twarzy.

– Było nawet zabawnie – dopowiada Carrey. – Biegaliśmy po planie w kostiumach z lycry, z tymi wszystkimi kamerkami na głowie. Jak miałem wypić łyk herbaty, Robert mówił: "Po prostu udawaj, że podnosisz do ust szklankę, potem ci ją wsadzimy w dłoń".

Producent Steve Starkey przyznaje: – Wielokrotnie czytałem, że technika performance capture oznacza koniec kina i aktorstwa. Nieprawda! Nasi aktorzy tworzą piękne kreacje. A Bob Zemeckis twierdzi, że ich praca przy "Opowieści wigilijnej" to niemal kwintesencja aktorstwa. Mieliśmy pełną wolność, w żadnym momencie nie musieliśmy mówić wyobraźni: Stop! Niesamowita podróż.

Czy tak jest – młodzi widzowie mogą przekonać się sami. W polskiej wersji Scroodge'owi użyczył głosu Piotr Fronczewski, Bobowi Cratchitowi – Jan Peszek, a Fredowi – Grzegorz Damięcki. Ja odniosłam wrażenie, że stara "Opowieść wigilijna" nabrała świeżych barw.

[b][link=http://www.rp.pl/artykul/9131,394309_Jutro_moge_byc_pod_wozem_____.html]Czytaj też rozmowę Barbary Hollender z Colinem Firthem[/link][/b]

Powieść Karola Dickensa ma już blisko 170 lat i wciąż wychowują się na niej kolejne pokolenia. Historycy kina obliczyli, że doczekała się już około 80 adaptacji filmowych. Pierwsza pochodzi z 1901 roku. Za jedną z najlepszych uznawana jest ta z 1951 roku – bardzo stylowa, z Alastai-rem Simem w roli Scroodge'a.

Pozostało 89% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów