Nagrodzony Oscarem "The Hurt Locker. W pułapce wojny" Kathryn Bigelow symbolicznie zakończył falę filmów o psychologicznych i moralnych skutkach inwazji. Teraz przyszła pora na politykę.
W "Green Zone" Paul Greengrass pokazuje pierwsze dni po zajęciu Bagdadu. Amerykańscy politycy i szefowie służb opracowują plan sformowania irackiego rządu gotowego do pełnej współpracy z Waszyngtonem.
Tymczasem starszy chorąży Roy Miller (Matt Damon) ma za zadanie odnaleźć broń masowego rażenia. Ale ilekroć jego marines jadą we wskazane przez wywiad wojskowy miejsce, znajdują jedynie brud, kurz i kupę śmieci. Miller nabiera podejrzeń, że ktoś manipuluje danymi wywiadowczymi. Chce poznać ich źródło. Jednak wysoko postawieni ludzie nie są zachwyceni jego dociekliwością.
Paul Greengrass sięgnął po rozwiązania sprawdzone w swoich poprzednich filmach. "Green Zone" ma paradokumentalny sznyt i równie zawrotne tempo jak cykl przygód o agencie Jasonie Bournie. Rolę samotnego sprawiedliwego znowu gra Matt Damon. Ale film według scenariusza Briana Helgelanda (m. in. "Tajemnice Los Angeles" i "Robin Hood") wykracza poza schemat klasycznego kina akcji.
[srodtytul]Dwa pokolenia agentów [/srodtytul]