[wyimek] [link=http://www.rp.pl/artykul/9131,539382-Powrot-na-Wall-Street.html]Powrót na Wall Street - Oglądaj tv.rp.pl[/link][/wyimek]
W okresie Reaganowskiego prosperity mocne kino społeczno-polityczne zeszło na dalszy plan. Teraz – po doświadczeniach 11 września, wojny w Iraku, kryzysu gospodarczego – wraca. Odmienione, bo filmowcy pokazują siłę wielkiego biznesu, który rządzi się własnymi prawami i podporządkowuje sobie polityków. Na ekranie pojawiają się ludzie wtłoczeni w tryby korporacyjnej machiny. Stephen Gaghan opowiadał w "Syrianie" o manipulacjach amerykańskiego koncernu paliwowego na Bliskim Wschodzie, Tony Gillroy w "Michaelu Claytonie" – o nowojorskiej kancelarii, która naginając prawo, zapewniała bezkarność wielkiej firmie z premedytacją zatruwającej środowisko. W ostatnich latach nawet w kinie popularnym agenci w stylu Bourne'a mierzą się z gigantami biznesu.
– Dawno myślałem o powrocie do "Wall Street" – mówi Oliver Stone. – Ale moją decyzję przyspieszył kryzys finansowy. Największy od 1929 roku, rozszerzający się jak rak, którego jeszcze nie pokonaliśmy. Dzisiaj już nie rządy, tylko banki i giełdy rządzą światem.
[srodtytul]Amoralność jest normą [/srodtytul]
W "Wall Street" Gordon Gekko był cwanym graczem, który zbijał fortunę, wykorzystując nielegalnie zbierane informacje. Dziś na giełdzie przecinają się interesy wielkich firm. Jake, bohater "Wall Street 2. Pieniądz nie śpi", robi zawrotną karierę, zarabiając fortunę dla firmy Keller Zabel Investments. Chce być uczciwy, wspiera inwestowanie w odnawialne źródła energii. Kiedy ceny akcji Keller Zabel spadają, Rezerwa Federalna odmawia pożyczki, właściciel popełnia samobójstwo, a potężny bank inwestycyjny chce przejąć firmę za minimalną sumę, Jake poprosi o radę Gekka. Chłopak jest zaręczony z jego córką. Ma się staremu brokerowi odwdzięczyć, doprowadzając do jego spotkania z dziewczyną, która zerwała z ojcem kontakty.
Ale "chciwość jest dobra" i to się nie zmienia. Gekko podejmuje grę, chce wrócić na szczyt, odbudować własną pozycję. Umowa? Zasady? Lojalność? Znów przestają się liczyć. Zresztą w nowym pokoleniu, które dziś pracuje na giełdzie, amoralność jest normą. Nikogo nie dziwi. Nas też. I ten brak zdziwienia jest chyba najgorszy.