Ten film niewiele ma wspólnego z opowieściami o poruczniku Columbo, który w Beverly Hills ujawnia zbrodnie popełniane nierzadko z zazdrości, przerostu ambicji czy chęci zemsty. Ani nawet z historiami gliniarzy ścigających po ulicach Los Angeles szefów narkotykowych gangów czy sprawców napadów na jubilera. Miasto Aniołów z filmu Ayera może przyśnić się w złym śnie.
Niebezpieczne rejony South Central wyglądają bardzo zwyczajnie, a jednak policjanci interweniują tam bez przerwy. I nigdy nie wiadomo, czy wrócą z patrolu.
Film zamiast gangu
44-letni David Ayer doskonale zaś zna świat, o którym opowiada. Urodził się w Illinois, ale wyrósł w południowych dzielnicach Los Angeles i o mały włos nie został członkiem gangu. Jak mówi – „tylko instynkt samozachowawczy kazał mu pójść inną drogą". Wstąpił do marynarki wojennej. Tam zaczął też pisać – najpierw wspomnienia, potem filmowe scenariusze.
Pierwszy z nich „U-571" wywołał w 2000 roku burzę. Opowiadał o tym, jak Amerykanie w czasie II wojny światowej złamali kod Enigmy. Przeciwko fałszowaniu historii i „obrazu wspomnień" zaprotestował brytyjski premier Tony Blair. Bill Clinton odpowiedział, że film był czystą fikcją, Ayer uderzył się w piersi i przyznał do zakłamania dziejów.