Skoro mówimy o pieniądzach: często słyszy się opinię, że amerykańscy producenci kochają 3D, bo – choć więcej kosztuje – zwiększa też zyski.
Z takimi stwierdzeniami trzeba już być ostrożnym. Kiedyś rzeczywiście mówiło się, że 3D to skrót trzykrotnego zysku, czyli „dolar, dolar, dolar". Dzisiaj jednak widz nie pójdzie na każdy film 3D. Niektórzy wręcz się do tej technologii zniechęcili, zresztą głównie z winy kin. Przy filmach trójwymiarowych zakładamy czarne okulary, które zabierają pewną ilość światła. Poziom światła, który wystarcza dla 2D, dla technologii 3D jest niewystarczający. Tymczasem lampy w nowoczesnym projektorze kosztują bardzo drogo, a wymagająca wysokiego amperażu technologia 3D wydatnie skraca ich życie. Właściciele kin niechętnie doświetlają więc obraz i widzowie się skarżą, że wszystko jest zbyt ciemne. Ze względów higienicznych nie każdy lubi też konieczne przy projekcji 3D okulary. No i wreszcie budynki kinowe często nie nadają się do wyświetlania filmów w 3D.
To znaczy?
W sali kinowej każdy ogląda trochę inny film. Jeśli siedzisz daleko od ekranu, pewne obiekty wydłużają się, jeśli siedzisz w pierwszym rzędzie – skracają. Dlatego duże, głębokie sale nie nadają się do takich projekcji. Premiera „Bitwy Warszawskiej" w Teatrze Wielkim była błędem. Widzowie znajdowali się tam za daleko od niewielkiego ekranu i oglądali fałszywy obraz. Nie pomogło nawet zwiększenie siły światła. Efekt i tak był kiepski. Ale raz jeszcze powtarzam: to są choroby wieku dziecięcego. Za jakiś czas znajdzie się na nie lekarstwo.
A operatorzy też mają szansę odzyskać pełną kontrolę nad obrazem?
Oczywiście, już zaczynają powstawać kamery, zawierające w jednym obudowaniu dwa obiektywy. Gdy się udoskonalą, znikną rigi. Trzeba jednak dopasować do nowych wymagań systemy szkolenia. Młody człowiek w szkole filmowej powinien myśleć o przyszłości.
Uczestnicy pana obozów Film Spring Open chcą uczyć się 3D?
Bardzo. Oni wiedzą, że ta technologia będzie się rozwijała i robienie prób, nawet niedoskonałych, jest konieczne. Przez dwa lata prowadziliśmy kursy 3D. A w 2012 roku uczyniliśmy kolejny krok i rozpoczęliśmy temat interakcyjności. W kinie trzeba nadążać za nowoczesnością.
A jednak, choć w Stanach powstaje coraz więcej filmów w trójwymiarze, w Europie czuje się w tej dziedzinie regres.
Europa generalnie cierpi na brak środków, jej decydentom zaś brakuje wyobraźni i odwagi. Zamiast promować tę technologię i spowodować, że tu powstanie jej centrum, hamują jej rozwój.
Kilka razy stawał pan za kamerą nie tylko jako operator, lecz także jako reżyser. Czy gdyby dzisiaj przygotowywał się pan do własnego filmu, chciałby pan go zrobić w 3D?
Oczywiście. Naprawdę uważam, że w ten nowy rozdział możliwości kina warto inwestować.