Od wielu lat Ibiza jest miejscem pielgrzymek młodych ludzi nie tylko z Europy, ale całego świata. Trzecia co do wielkości wyspa hiszpańskich Balearów, nie tyle przyciąga ich urokami natury, co możliwością zabawy w ekstremalnym stylu. Choć miejscowych mieszka tu zaledwie kilkuset, lotnisko na Ibizie jest jednym z największych w Hiszpanii – odprawia się dziesiątki tysięcy gości. Zaczęli się tu pojawiać w latach 70. w ślad za hippisami, którzy upodobali sobie to miejsce. Lecz z tamtych romantycznych podróży – już nie zostało zbyt wiele. W latach 80. już ściągali tu masowo ludzie z całej Europy – w różnym wieku, przedstawiciele różnych kultur. Deklarowali, że chcą atmosfery wolności i braterstwa, kosmopolityzmu... Ale wszystkiego chcieli coraz więcej. Dla miejscowych to po prostu biznes, zarabianie pieniędzy. Oni wolą mało uczęszczane zakamarki wyspy – naprawdę wyjątkowo pięknej – jak pokazuje film.
Autor dokumentu prezentuje galerię postaci związanych z Ibizą – muzyków, DJ-ów, właścicieli słynnych tutejszych klubów. Co do jednego zgadzają się wszyscy – nic nie pozostało z pierwotnego uroku spokojnej, żyjącej własnym rytmem wyspy.
Żądni rozrywki młodzi ludzie, którzy podskakują w rytm muzyki i bez opamiętania wydają w pubach pieniądze, chcą ciągłego przekraczania granic. Właściciel legendarnego klubu Pacha, ze smutkiem przyznaje, że w dzisiejszym, konsumpcyjnym społeczeństwie, potrzebują wyjątkowo mocnej rozrywki, bo nie wystarcza im już własna energia. Niezbędny stał się alkohol, prochy i seks.
- Ludzie przyjeżdżają zestresowani i chcą się owego napięcia pozbyć – potwierdza jeden z DJ-ów. - Oczekują coraz silniejszych podniet, rozrywek, trzeba im proponować coraz więcej.
Tłumy skąpane w transowej muzyce i snopach psychodelicznych wiązek światła – podrygują całe noce.