Są w filmie obrazy, które dobrze znamy: powstanie KOR, głodówka, podczas której Wałęsa rzuca młodym inteligentom: „Diagnozy macie słuszne, tylko robicie wszystko do dupy". Telewizyjna transmisja z wizyty papieskiej i słynne słowa Jana Pawła II „Niech zstąpi Bóg i odmieni oblicze ziemi. Tej ziemi. ". I Sierpień '80: skok przez bramę, Henryka Krzywonos zatrzymująca tramwaj, 21 postulatów, powołanie na ekspertów Bronisława Geremka i Tadeusza Mazowieckiego, wreszcie Wałęsa podpisujący porozumienie z rządem olbrzymim piórem z wizerunkiem papieża. Potem stan wojenny. Jedna z najlepszych scen filmu – zatrzymania Wałęsy 13 grudnia, niechęć wieśniaków po drodze („To przez ciebie to wszystko"), internat w Arłamowie, wzruszające ujęcia pokazujące triumfalny powrót do domu. Okrągły stół.
Życie prywatne
Andrzej Wajda łączy znakomite zdjęcia Pawła Edelmana z materiałami archiwalnymi. Chwilami stapiają się one w jedną całość tak, że widz przestaje je rozróżniać. Jest to możliwe także dlatego, że Robert Więckiewicz po charakteryzacji jest niemal sobowtórem Wałęsy. Ma jego rysy, sposób poruszania się, gestykulacji, mówienia.
Ale oprócz scen paradokumentalnych jest również w tym filmie prywatny portret Lecha Wałęsy. W domu. Z Danutą i z każdym rokiem liczniejszą gromadką dzieci. Żona młodziutka, w pierwszej ciąży, wyrozumiała, dzielna, płacząca, gdy mąż traci pracę. I wściekła, gdy jej dom powoli zamienia się w miejsce zebrań i studio telewizyjne. „Ja jeszcze w koszuli, dzieci w betach, a kamera już bzyczy. Wstydu nie macie? Wynosić się wszyscy. Ale już!" – krzyczy w jednej ze scen, dorzucając do męża: „I ty też!"
„Mam żonę idealną raczej – mówi dziennikarzowi Wałęsa. – Z inną byłbym rozwiedziony albo martwy. A poza tym mam sześcioro dzieci, znaczy, że kochamy się dużo i dobrze". Zaś Danuta pytana, czy kiedyś zbuntuje się, bo męża nigdy w domu nie ma, odpowiada: „Tak, bo jestem coraz bardziej zmęczona". Zobaczymy ją potem, gdy odbiera Nagrodę Nobla i po powrocie wychodzi z lotniska upokorzona, po przeraźliwej kontroli osobistej. Tu też są motywy wiążące. Gdy Wałęsa wychodzi do strajkującej stoczni czy zostaje aresztowany w domu, zawsze zostawia żonie zegarek i obrączkę: „Sprzedasz, gdybym nie wrócił". W tej „prywatnej" części ekran żyje przede wszystkim dzięki kreacji Agnieszki Grochowskiej, która jest jednym z najjaśniejszych punktów filmu. Kiedyś Andrzej Wajda zapowiadał, że chce zamknąć swój tryptyk opowieścią o kobiecie. Grochowska udowadnia, że jako Wałęsowa byłaby w stanie unieść taki film. To mogłaby być arcyciekawa opowieść o najnowszej polskiej historii. – Myślałem o tym – przyznaje Wajda. – Najpierw trzeba było zrobić film o Wałęsie.
Bohater jednowymiarowy
Czego nie ma w tym filmie? Wielowymiarowego dramatu. Scenariusz błyskotliwego pisarza Janusza Głowackiego zmieniał się kilkanaście razy. A potem jeszcze na planie. Dziś w filmie jest humor, ale brakuje wejścia głębiej pod skórę populistycznego przywódcy, pokazania go w chwilach zwątpienia, załamania. Czy nie miał takich?
Film jest świetnie, płynnie zrealizowany, kilka scen zachwyca, kilka wzrusza, ale całość przypomina lekcję historii. Potrzebną, ale z pewnością podniosą się głosy krytyczne. Bo jest tu miejsce tylko dla Wałęsy. Wszystkie inne postacie „Solidarności" – Walentynowicz, Borusewicz, Gwiazda, Bujak, Krzywonos, Mazowiecki, Geremek, ledwo migną na ekranie, choć przecież Wałęsa nie zrobił Sierpnia zupełnie sam. Schematyczne są postacie ubeków.