Gdy Marek Żydowicz z zespołem przygotowywali od miesięcy festiwal, jeszcze w marcu listopadowy termin wydawał się niezagrożony. Gdy wirusolodzy zaczęli przewidywać „drugą falę" zachorowań, organizatorzy myśleli o hybrydowej formie i zaczęli tworzyć platformę internetową. Ale swój przyjazd do Torunia wciąż potwierdzały gwiazdy: Viggo Mortensen, Johnny Depp, Vittorio Storaro, Julian Sands, w tym operatorzy Vittorio Storaro, Philippe Rousselot. Była nadzieja, że część seansów i spotkań uda się w ostrym rygorze sanitarnym przeprowadzić „na żywo".
Niespełna dwa tygodnie przed rozpoczęciem festiwalu rząd wprowadził nowe obostrzenia, zamykając kina. EnergaCamerimage odbędzie się wyłącznie w sieci.
– W Polsce są oczywiście platformy VOD, ale my potrzebowaliśmy zupełnie innej przestrzeni wirtualnej do pokazywania filmów, skanowania festiwalowych wnętrz i przestrzeni, a także sprzedaży biletów – mówi Marek Żydowicz. – Mamy zakontraktowane firmy cieszące się prestiżem na świecie, obsługujące wielkie koncerny. To jest podstawą negocjacji z dystrybutorami, bo nikt nie zgodzi się na udzielenie praw do pokazu filmu w sieci, jeśli nie zapewnimy mu bezpieczeństwa.
– Z każdym filmem wiążą się odrębne negocjacje – zdradza Kazimierz Suwała, dyrektor Europejskiego Centrum Filmowego Camerimage. – Niektóre filmy można w internecie obejrzeć tylko w Polsce, niektóre w wybranych krajach, jeszcze inne na całym świecie. Jedne tytuły są otwarte dla 200–300 widzów, inne dla tysiąca.
Wpłynęło do organizatorów około 1500 zgłoszeń.