"Napoleon": Produkcja wielka, ale nudna

W „Napoleonie” widać 200 mln dolarów włożone w scenografię, kostiumy, a przede wszystkim w odtworzenie bitew. Brakuje scenariusza, pogłębienia postaci i nowoczesnego ujęcia.

Publikacja: 23.11.2023 21:50

"Napoleon": Produkcja wielka, ale nudna

Foto: materiały prasowe

Jest 16 października 1793 r. W Paryżu Maria Antonina z godnością kroczy ku gilotynie. Wśród rozjuszonego tłumu stoi 24-letni Korsykanin. W ostatniej scenie filmu zobaczymy go ponad ćwierć wieku później, samotnego, na wyspie Świętej Heleny.

Ridley Scott opowiada o człowieku, który zostaje cesarzem Francji, marzy o podboju Europy. Ale jednocześnie o mężczyźnie szaleńczo zakochanym w Józefinie, sześć lat od niego starszej byłej żonie hrabiego Beauharnais, która cudem uniknęła zgilotynowania podczas rewolucji francuskiej. W kobiecie energicznej i stanowczej, z którą jednak się rozwiódł, gdy nie mogła mu dać upragnionego potomka.

Czytaj więcej

Dariusz Wolski w Toruniu z „Napoleonem” Ridleya Scotta

„Napoleon” jest znakomicie wyreżyserowany, ale to przede wszystkim film dwóch artystów: Dariusza Wolskiego i Joaquina Phoenixa. Pierwszy z nich zrobił genialne zdjęcia, sceny bitew zapierają dech w piersiach. Drugi stworzył na ekranie postać władcy chorego z ambicji, a jednocześnie mężczyzny zdradzanego i niepewnego w swoim związku.

Film Scotta porywa obrazami, a jednocześnie… nuży. Widz ogląda sześć wielkich bitew – od zwycięstwa w Tulonie w 1793 roku aż do klęski pod Waterloo w roku 1815. Zawodzi, niestety, scenariusz. Zastrzeżenia zgłaszają historycy, przede wszystkim jednak „Napoleon” przypomina kolubryny z lat 60. i 70. XX wieku.

Dzisiaj filmowcy szukają bardziej współczesnego spojrzenia na dzieje. Pokazują meandry polityki czy – jak pisał recenzent „Variety” – „przeszukują przypisy historii”. W „Napoleonie” brakuje refleksji na temat ofiar wojen – ginie bezimienna masa, tylko na końcu pojawia się napis, że straciło wówczas życie 3 mln ludzi. Postać samego Napoleona też nie jest pogłębiona – nie wiadomo, jak w chłopaku z Korsyki narodziła się żądza władzy, nie wybrzmiewają jego liczne romanse.

Być może przynajmniej na część pytań odpowie czterogodzinna wersja reżyserska, która ma być pokazywana w streamingu.

Jest 16 października 1793 r. W Paryżu Maria Antonina z godnością kroczy ku gilotynie. Wśród rozjuszonego tłumu stoi 24-letni Korsykanin. W ostatniej scenie filmu zobaczymy go ponad ćwierć wieku później, samotnego, na wyspie Świętej Heleny.

Ridley Scott opowiada o człowieku, który zostaje cesarzem Francji, marzy o podboju Europy. Ale jednocześnie o mężczyźnie szaleńczo zakochanym w Józefinie, sześć lat od niego starszej byłej żonie hrabiego Beauharnais, która cudem uniknęła zgilotynowania podczas rewolucji francuskiej. W kobiecie energicznej i stanowczej, z którą jednak się rozwiódł, gdy nie mogła mu dać upragnionego potomka.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Czy Joker znów podbije Wenecję?
Film
Jakie gwiazdy pojawią się na festiwalu filmowym w Wenecji
Materiał Promocyjny
Film to sport drużynowy
Materiał Promocyjny
120. rocznica urodzin Witolda Gombrowicza na 18. BNP Paribas Dwa Brzegi i premiera srebrnej monety kolekcjonerskiej dedykowanej twórczości Gombrowicza
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Film
Przeboje lipca. Na co chodzimy do kina?