Polskie komedie romantyczne przeżywają zmierzch, wiele z nich w kinach upadło. Ale nie ta. „Listy do M.5” Łukasza Jaworskiego w pierwszy weekend obejrzało 288 522 widzów. Razem z tymi, którzy poszli na pokazy przedpremierowe, na film wybrało się już do kina 291 817 osób. To najlepsze tegoroczne otwarcie polskiej produkcji w roku 2022.
Polska komedia romantyczna „Listy do M” po raz pierwszy pojawiła się na ekranie w 2011 roku. Wyreżyserował ją Mitja Okorn, a w bohaterów przeżywających życiowe zawirowania w okresie świąt Bożego Narodzenia wcielili się wówczas m.in. Maciej Stuhr, Roma Gąsiorowska, Tomasz Karolak, Agnieszka Dygant Wojciech Malajkat i Piotr Adamczyk. Film, pogodny i bezpretensjonalny, odniósł sukces i odtąd regularnie przed świętami trafiały do kin jego kolejne jego części reżyserowane przez Macieja Dejczera, Tomasza Koneckiego i Patryka Yokę. „Piątkę” zrobił Łukasz Jaworski, a do obsady dołączyli Jan Peszek, Aleksandra Popławska, Maria Dębska, Mateusz Banasiuk, Marianna Zydek i Bartłomiej Kotschedoff.
Treść? Jak zwykle. Jedna para bohaterów wikła się w sprawy spadkowe, Mel trafia na innego, niekoniecznie „świętego” Mikołaja, a wydarzenia z jego udziałem stają się medialną sensacją. Słabo znoszący samotność Wojciech przypadkiem poznaje sympatycznego wigilijnego oszusta. Typowe przedświąteczne „feel good movie” z gwiazdorską obsadą.
To prawda, poprzednie części „Listów do M” zanotowały znacznie lepsze otwarcia. „Trójka” zgromadziła blisko 760 tys. widzów w pierwszy weekend, a całą frekwencję zamknęła znakomitym wynikiem ponad 3 mln. Ale trzeba pamiętać, że czas jest inny. Polacy po pandemii wracają do kin powoli i najczęściej na wielkie hity amerykańskie. Dlatego wynik „Listów do M.5” napawa nadzieją. Może ta lekka, bezpretensjonalna i bardzo sympatyczna komedia znów przypomni Polakom, że na rodzimych filmach też można dobrze się bawić, na dodatek spotykając się z własnymi gwiazdami.